niedziela, 11 grudnia 2011

Guziki wybitnych Polaków na wystawie "Ludzie i guziki"

guziki
guziki
 
Kilkadziesiąt guzików należących do wybitnych postaci świata kultury, nauki, sportu czy polityki znajdzie się na wystawie "Ludzie i guziki", która w niedzielę otwarta zostanie w siedzibie Stowarzyszenia im. Fryderyka Chopina w Konstantynowie Łódzkim.
 
Eksponaty pochodzą z Muzeum Guzików w Łowiczu. Na wystawie pokazane zostaną m.in. guziki należące do Heleny Modrzejewskiej, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Sławomira Mrożka, Stanisława Lema, Tadeusza Różewicza czy Wisławy Szymborskiej.

Zobaczyć będzie można także guziki m.in. Jerzego Waldorffa, Marka Edelmana, Lecha Wałęsy, Jana Karskiego, Gustawa Holoubka, Zbigniewa Religi czy Adama Hanuszkiewicza.

Zdaniem dyrektor łowickiego Muzeum Guzików Karoliny Wandy Rutkowskiej, guziki mimo przypisanej im prozaicznej funkcji, znakomicie pozwalają zaobserwować przemijanie czasu. "Guziki stanowią namacalną pamiątkę po ludziach i wydarzeniach historycznych. Nasza kolekcja to już nie są wyroby pasmanteryjne, ale osobliwy zapis dziejów" - uważa Rutkowska.

Na wystawie nie zabraknie guzików wojskowych, a wśród nich będą unikalne pamiątki po generałach: Władysławie Sikorskim, Władysławie Andersie, Tadeuszu Kutrzebie, a także guzik od munduru, w którym 30 lat temu gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny.

Zobaczyć będzie można też guziki należące do polskich podróżników: Arkadego Fiedlera, Beaty Pawlikowskiej, Marka Kamińskiego i Jaśka Meli. Atrakcją może być także szczególny okaz - guzik zadowolonego podatnika.

Wernisaż wystawy odbędzie się w przeddzień Światowego Dnia Guzika, który obchodzony jest 12 grudnia. Wystawie towarzyszyć będą m.in. mecz piłki guzikowej zorganizowany przez Towarzystwo Miłośników Gier Guzikowych, recital gitarowy Adama Raczkowskiego oraz pokaz filmu "Fabryka guzików".

Podczas imprezy zaplanowano także kurs przyszywania guzików.

Wystawę będzie można oglądać do 20 grudnia. Patronat honorowy nad imprezą objęli marszałek województwa łódzkiego oraz burmistrz Konstantynowa Łódzkiego.

Muzeum Guzików w Łowiczu powstało w 1997 roku. Posiada kolekcję liczącą ok. 3 tys. eksponatów, której trzon stanowią guziki należące do historycznych i współczesnych, wybitnych postaci świata kultury, nauki, sportu czy polityki. Muzeum przykłada dużą wagę do dokumentacji, która potwierdza autentyczność eksponatów, które pozyskiwane są jedynie w drodze darowizn i znalezisk.

Statutową siedzibą Muzeum Guzików jest XIX-wieczna waliza, niegdyś własność łowickiego kupca Bolesława Modesta Majewskiego. Jednak już od dawna jest to tylko symbol, bo kolekcja tak się rozrosła, że do jednej walizki już się nie mieści.

Patronem guzikarzy jest św. Mikołaj z Mirry, którego dzień obchodzony jest 6 grudnia. Guzik ma także swoje święto. Dzień Guzika obchodzony jest co roku 12 grudnia, bowiem - jak wyjaśniają twórcy łowickiego muzeum - w handlu miarą guzików jest tuzin, czyli dwanaście sztuk, a wielokrotność tuzina to gross (12x12 czyli 144 sztuki).

Rusza "Boska Komedia"

Boska Komedia 2011
Boska Komedia 2011
 
Pięć prapremierowych spektakli zobaczy publiczność podczas tegorocznego 4. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia w Krakowie. Będą to przedstawienia przygotowane specjalnie na festiwal, których twórcy zmierzą się z tematem "Pomniki polskie". 
 
- Moim marzeniem jest, żeby festiwal nie był tylko jednorazowym pokazem spektakli - mówił dziś na konferencji prasowej dyrektor artystyczny festiwalu, Bartosz Szydłowski. Dodał, że ma temu służyć zmiana jego formuły i realizacja premierowych spektakli, które wejdą do repertuarów krakowskich teatrów.

- To także próba zainspirowania artystów narzuconym im tematem. W tym roku to pomniki polskie – dodał Szydłowski.

Publiczność zobaczy spektakle: "Aleksandra. Rzecz o Piłsudskim" Sylwii Chutnik reż. Marcin Liber; "W imię Jakuba S." Pawła Demirskiego, reż. Monika Strzępka, "Jak nie teraz to kiedy, jak nie my to kto?" Justyny Lipko – Koniecznej, reż. Małgorzata Głuchowska, "Wejście Smoka. Trailer" Mateusza Pakuły, reż. Bartosz Szydłowski i "Pana Tadeusza" A. Mickiewicza w reż. Mikołaja Grabowskiego.

W ramach pokazów specjalnych na festiwalu zaprezentowana zostanie "Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Mariana Pecko z Opolskiego Teatru Lalki i Aktora.

W tegorocznym konkursie publiczność zobaczy dziesięć spektakli m.in. "Utwór o matce i ojczyźnie" w reżyserii Jana Klaty (Teatr Polski we Wrocławiu), "Tęczową Trybunę 2012", w reżyserii Moniki Strzępka (Teatr Polski we Wrocławiu) oraz "Mickiewicz. Dziady. Performance" w reżyserii Pawła Wodzińskiego (Teatr Polski w Bydgoszczy). - Ten sezon jest niezwykle ciekawy, a dziesięć spektakli, które pokażemy jest bardzo zróżnicowanych. Trudno powiedzieć, czy któryś z nich jest faworytem – mówił Szydłowski.
Najlepszy spektakl, wybrany przez międzynarodowe jury, otrzyma statuetkę Boskiego Komedianta i nagrodę prezydenta miasta - 50 tys. zł. Najlepszy reżyser, scenograf, aktor, aktorka i kompozytor otrzymają po 10 tys. zł – nagrody te ufundował minister kultury i dziedzictwa narodowego.

W cyklu "Paradiso", w którym prezentowana jest twórczości młodych polskich reżyserów, tym razem pokazane zostaną trzy spektakle: "Barbelo, o psach i dzieciach", reż. Małgorzata Bogajewska (Teatr Bagatela), "Nasze Miasto", reż. Szymon Kaczmarek (Narodowy Stary Teatr) i "Córeczki" reż. Małgorzata Głuchowska (Teatr Dramatyczny, Warszawa).

12 grudnia odbędzie się spotkanie z przedstawicielami Festiwalu Teatralnego w Edynburgu, którzy doradzą twórcom, jak dostać się na ten festiwal.

Festiwal Boska Komedia potrwa do 15 grudnia.

Organizatorem wydarzenia jest miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Teatr Łaźnia Nowa.

Muzeum Narodowe w Warszawie odzyskało dzieło Wyczółkowskiego

Autoportret Leona Wyczółkowskiego
Autoportret Leona Wyczółkowskiego
 
Zrabowany podczas II wojny światowej obraz Leona Wyczółkowskiego "W pracowni malarza" powrócił do Muzeum Narodowego w Warszawie. Obraz uświetni zbliżające się obchody 150-lecia placówki. 
 
Płótno Wyczółkowskiego z 1883 r., przedstawiające młodą kobietę w żałobie przyglądającą się w pracowni malarza portretowi mężczyzny, zaprezentowano w środę w Muzeum Narodowym w Warszawie. Obraz odkupili od niemieckiego marszanda i podarowali muzeum współwłaściciele wydawnictwa Wiedza i Praktyka, Witold Konieczny i Roman Kruszewski.

"Gdy dom aukcyjny DESA Unicum zaproponował nam zakup tego obrazu po odkryciu go na jednej z aukcji w Niemczech, nie mieliśmy żadnych wątpliwości i rozmawialiśmy z moim wspólnikiem na ten temat 10 minut" - powiedział PAP Konieczny. "Postanowiliśmy, że kupimy ten obraz i przekażemy Muzeum Narodowemu, ponieważ on znajduje się w wykazie dzieł straconych przez naród polski w II wojnie światowej. Ani przez moment nie było myśli, żeby zatrzymać ten obraz dla siebie" - tłumaczył.

Zrabowane podczas niemieckiej okupacji dzieło "W pracowni malarza" odnaleziono w 2009 r. w niemieckim domu aukcyjnym. Podjęte przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego starania o wycofanie obrazu z aukcji nie zakończyły się wtedy sukcesem z powodu niewystarczającej dokumentacji potwierdzającej przynależność dzieła. Choć obraz znajdował się na listach strat wojennych, krótki opis obiektu i brak przedwojennej fotografii nie pozwoliły na jego identyfikację. Płótno Wyczółkowskiego wylicytował wówczas za 18 tys. euro berliński marszand. Na sprzedaż wystawiono je ponownie na początku 2011 r. Sprzedawca zażądał 50 tys. euro.

Przekazany muzeum obraz, po przeprowadzeniu niewielkich zabiegów konserwatorskich, jest gotowy do pokazania publiczności. Jak zapowiedziała na środowej konferencji prasowej dyrektor instytucji, Agnieszka Morawińska, płótno będzie można podziwiać w galerii Muzeum Narodowego w Warszawie po jego otwarciu 17 maja 2012 r. Obecnie placówka jest zamknięta z powodu remontu, prowadzone nowe aranżacje wnętrz są przygotowywane na obchody przypadającego w nadchodzącym roku 150-lecia muzeum.

Morawińska wyjaśniła, że wczesne dzieło, namalowane przez Wyczółkowskiego w wieku 31 lat, należy do serii obrazów rodzajowych, dość intymnych, przedstawiających sceny we wnętrzach z bliskiej perspektywy. "Wszystkie inne są kompozycjami słonecznymi, uśmiechającymi się i pogodnymi, natomiast ten obraz ma nastrój melancholii" - mówiła.

Wyczółkowski - jeden z najwybitniejszych artystów okresu Młodej Polski - na płótnach rodzajowych obrazował życie towarzyskie XIX-wiecznej Warszawy. W 1883 r. obraz "W pracowni malarza" kupił wybitny warszawski lekarz Konstanty Karwowski, który zgromadził w swoim mieszkaniu na Krakowskim Przedmieściu cenną kolekcję polskich dzieł sztuki oraz bogaty księgozbiór. W 1918 r. przekazał swoje zbiory warszawskiemu Muzeum Narodowemu. Tam obraz "W pracowni malarza" pozostawał do II wojny światowej, podczas której został zrabowany w nieznanych okolicznościach.

Twórczość Leona Wyczółkowskiego (1852-1936), malarza, grafika i rysownika, charakteryzowało bogactwo tematów i technik. We wczesnym okresie zajmował się malarstwem historycznym i religijnym, później zainspirował go impresjonizm. Wyczółkowski osiągnął mistrzostwo w pełnych detali rysunkach i w operowaniu światłem na portretach. Obrazował ciemne wnętrza kościołów, tworzył także mistyczne ujęcia Wawelu. Fascynowały go Tatry, które przedstawiał w realistyczno-symboliczny sposób.

W tym roku, 27 grudnia, przypada 75. rocznica śmierci artysty.

Justyna Kowalczyk faworytką w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego"


Justyna Kowalczyk
fot. Felgenhauer/Newspix.pl 
Dla wielu jest faworytką w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Byłoby to dla niej trzeci triumf z rzędu. Najlepsza zawodniczka Pucharu Świata, zdobywczyni trzech medali MŚ.
Głosuj na Justynę Kowalczyk na plebiscyt.przegladsportowy.pl
 
Biegaczka narciarska z Kasiny Wielkiej nie zwalnia tempa. Poprzedni sezon zakończyła z trzecią Kryształową Kulą za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Trzykrotnie też stawała na podium mistrzostw świata w Oslo, choć w stolicy Norwegii ani razu nie udało jej się zdobyć złota. Najbliżej była w biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym. – Czy czuję się spełniona? Zrobiłam wszystko, aby dobrze biegać. I startowałam jak trzeba. Ten sezon był super, choć nie doskonały. Do tego zabrakło czterech sekund. Czuję wielkie szczęście, ale dostałam i lekcję pokory – stwierdziła w rozmowie z „Przeglądem Sportowym" po odebraniu Kryształowej Kuli w Falun. Właśnie czterech sekund zabrakło Kowalczyk, żeby pokonać Marit Bjoergen w Oslo.

Bjoergen i inne wielkie rywalki potrafiły się jednak mobilizować na poszczególne starty, a Justyna wszędzie prezentowała się bardzo dobrze przez cały sezon. Pokazał to Puchar Świata, w którym Kowalczyk stawała na podium w 15 biegach (o trzy więcej niż Bjoergen) i wygrała klasyfikację generalną z dorobkiem 2073 punktów. Żaden z biegaczy przedtem nie zgromadził ich tak wiele. Choć najgroźniejsza rywalka Polki wygrała dwa razy więcej biegów (10 przy 5 naszej zawodniczki), to na koniec sezonu miała do Kowalczyk prawie 500 punktów straty.

Momentem kulminacyjnym sezonu okazał się dla Kowalczyk cykl Tour de Ski, czyli najtrudniejsza etapowa impreza świata w biegach narciarskich. Osiem startów w dziesięć dni, a ostatni to najtrudniejsza w kalendarzu PŚ wspinaczka na górę Alpe Cermis trasą, którą na co dzień zjeżdżają alpejczycy. Znowu zwycięska dla Justyny, która pisała swoimi osiągnięciami historię Touru. Żaden narciarz przed nią nie wygrał dwukrotnie z rzędu tej imprezy, nikt wcześniej nie prowadził w niej od pierwszego do ostatniego etapu.

Ten sezon Justyna Kowalczyk zaczęła troszkę słabiej niż poprzednie, ale w świecie biegów narciarskich nikt nie ma wątpliwości, że Polka wkrótce wróci na „swoje" miejsce, czyli włączy się do walki o zwycięstwa. Dość powiedzieć, że ostatnie sezony to najczęściej samotna rywalizacja Justyny z plejadą znakomitych Norweżek. Walka, w której Polka potrafi wygrywać.

Jerzy Kulej miał zawał serca, legenda boksu w śpiączce

Jerzy Kulej
fot. PAP/Stach Leszczyński
Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski w boksie, miał zawał serca. Legenda polskiego pięściarstwa w sobotę gościła na benefisie Daniela Olbrychskiego i nagle zasłabła. Konieczna była reanimacja.
- W tej chwili Jerzy Kulej znajduje się na oddziale hemodynamiki jednego z warszawskich szpitali - poinformował rzecznik pogotowia Marek Niemirski na antenie TVP Info. Już w karetce Kulej zaczął samodzielnie oddychać.
Bokser zasłabł podczas zawieszania na szyi Daniela Olbrychskiego swojego złotego medalu olimpijskiego. Na widowni obecny był kardiolog, który od razu rozpoczął akcję ratunkową. Chwilę później pojawiła się karetka pogotowia.
Według informacji, do jakich dotarła telewizja Orange Sport, były bokser przeszedł w niedzielę operację serca. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii, znajduje się w śpiączce farmakologicznej.
Jerzy Kulej ma 71 lat.

Arginina – substancja, która wzmacnia



Autorem artykułu jest JBmedia


Suplementy diety stosowane przez sportowców i kulturystów mają różnorodne efekty działania. Ale najważniejsze jest wzmocnienie mięśni.

Na początek hormon wzrostu


Najważniejsze i najbardziej podstawowe znaczenie dla przyrostu masy mięśniowej człowieka ma hormon wzrostu (GH) określany jako somatotropina. Dzięki niemu człowiek rośnie – wydłużają się kości, przybywa komórek z włókien mięśniowych, które umożliwiają poruszanie aparatem ruchu. Somatotropina stymuluje wbudowywanie kolejnych aminokwasów w struktury białkowe, zapobiega rozpadowi białek i regeneruje zbudowane z nich tkanki. Słowem – pozwala tkankom rosnąć w naturalny sposób. Z tego względu, stymulatory wydzielania somatotropiny pozwalają lepiej skorzystać z jej korzystnego działania na organizm intensywnie trenującej osoby. Jednym z nich jest arginina.


Oby nie za mało


Duże stężenie tej substancji wysyła do mózgu informacje o konieczności gromadzenia białek w tkankach mięśniowych. Konieczność taka zachodzi, gdy następuje masowy rozpad białek budujących mięśnie, na skutek intensywnej pracy – na przykład treningu, w czasie którego człowiek się nie oszczędza. Na skutek rozpadu białek uwalniana jest glutamina, a z niej z kolei powstaje arginina. Jeśli do odpowiednich receptorów dociera stosunkowo dużo argininy, oznacza to, że białka się rozpadają i zachodzi konieczność wydzielenia większej ilości hormonu wzrostu dla ich natychmiastowej regeneracji. Dlatego kontrolowane i świadome zwiększenie stężenia argininy w pewien sposób oszukuje mózg, który wydaje polecenia odbudowy i rozbudowy struktur białkowych, ze względu na zagrożenie związane z ich rozpadaniem się.


I nie tylko. Arginina alarmuje również receptory trzustki o konieczności wykorzystania insuliny, ze względu na wysokie nasycenie aminokwasów w pożywieniu.


Z kolei niskie stężenie argininy jest dla mózgu sygnałem, że nie ma potrzeby magazynować białek. Jeśli więc taki stan występuje chorobowo, może być poważnym zagrożeniem dla funkcjonowanie organizmu, ponieważ nie będą w nim regenerowane białka w koniecznej ilości, jeśli nastąpi sytuacja związana z ich rozpadem.


Ukierunkować na mięśnie


Podstawowym problemem podczas przyjmowania argininy jest to, że zdecydowana większość jej cząsteczek nie pokona bariery wątrobowej. W wątrobie arginina jest zużywana głównie do pozbywania się amoniaku. Dodatkowo stosunkowo duże jej ilości są pochłaniane przez pozostałe układy do produkcji tlenku azotu. Jak zatem ukierunkować argininę w ten sposób, by docierała tam, gdzie trzeba i rzeczywiście pomagała budować mięśnie? Rozwiązaniem okazało się użycie innych substancji, na przykład alfa-ketoglutaranu, który zapobiega szybkiej destrukcji cząsteczek argininy. Ta mieszanka występuje w preparatach dla sportowców.

---
   

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Moscow City Ballet znów w Polsce





















Stało się już tradycją, że na przełomie jesieni i zimy, kiedy na dworze robi się ponuro i smutno, Moscow City Balletprzyjeżdża do naszego kraju, aby zabrać widzów w świat pełen pozytywnych emocji, w krainę baśni i piękna. I choć oglądając spektakle (w tym roku będą to wspaniałe Dziadek do Orzechów, Jezioro Łabędzie oraz Romeo i Julia) można odnieść wrażenie, że to sen, a wszystko dzieje się naprawdę. 

Moscow City Ballet to renomowana grupa, którą polscy widzowie pokochali już wiele lat temu, obdarzając ją uznaniem i wielkim podziwem. W ciągu ostatnich kilku lat ich przedstawienia obejrzało w Polsce ponad 120 tys osób. Powodem tego jest fakt, że balet prezentuje technikę tańca klasycznego w wykonaniu najbardziej utalentowanych, pełnych wdzięku tancerzy, którzy pod czujnym okiem założyciela i dyrektora artystycznego Victora Smirnova – Golovanova osiągają w tańcu prawdziwą perfekcję. Publiczność wychodzi ze spektakli z wypiekami na twarzy, zachwycając się ogromnym talentem i profesjonalizmem tancerzy oraz magicznym klimatem przedstawień. 

Moscow City Ballet przyjedzie do Polski z trzema najsłynniejszymi przedstawieniami. Pierwszy to Dziadek Do Orzechów spektakl, który The New York Times nazwał olśniewającym i zapierającym dech w piersiach. Sztuka ta to podróż do krainy marzeń. Mała dziewczynka dostaje w prezencie tytułowego dziadka do orzechów, który w jej śnie staje się księciem z bajki, a ona jego księżniczką. Razem wędrują przez Krainę Słodyczy. W tym cukierkowym świecie wszystko cudownie i słodko pachnie, wszyscy są weseli. W poszczególnych scenach balet wykonuje charakterystyczne tańce: Taniec wieszczki cukrowej, Taniec hiszpański, Taniec arabski, Taniec chiński, Trepak (Taniec rosyjski), Taniec pasterski oraz końcowy Walc kwiatów. Zachwycona Klara w końcu jednak budzi się w fotelu z zabawką w ramionach. Całości magii przedstawienia dopełniają olśniewające, dekorowane cekinami stroje nadające mu iście bajkowego wyrazu. 

Drugi spektakl to Jezioro Łabędzie, które jest najsłynniejszym i uwielbianym przez publiczność baletem Piotra Czajkowskiego. Nasycony liryzmem, poetycką fantastyką i wspaniałą choreografią niezmiennie zachwyca od wielu lat. Wątki miłosne, jak i dramatyczne przeplatają się ze sobą, niczym w kalejdoskopie. Są one dodatkowo potęgowane przepiękną muzyką, która wraz z bohaterami ilustruje całą gamę i potęgę uczuć im towarzyszących, od rozczarowania po miłość. Dziewczęta zaklęte w łabędzie, Zły Duch i uczucia przekraczające granice życia i śmierci wciąż wzruszają widzów na całym świecie. 

Równie emocjonującym baletem który będziemy mieli szansę zobaczyć jest Romeo i Julia do muzyki Prokofiewa - niezwykła opowieść o pięknej i nieszczęśliwej miłości dwojga młodych kochanków, którym pochodzenie przekreśliło drogę do szczęścia. Wspaniały taniec który wyraża miłość, zazdrość, nienawiść i pożądanie, zapiera dech w piersiach. Grupa Moscow City Ballet daje nam możliwość przeżycia emocji tak mocnych, że pozostających w pamięci na zawsze.

Godna podziwu wyrazistość ruchów tancerzy w połączeniu z fantastyczną choreografią pokazują nam jak bardzo Rosjanie kochają balet. Są w tym perfekcjonistami i to oni wytyczają standardy dla innych grup baletowych na świecie. Imponująca choreografia, olśniewające kostiumy, magia świateł i urzekająca scenografia – wszystko to składa się na występ Moscow City Ballet sprawiając, że całość zapiera dech w piersiach. Tworzą tak wielką sztukę, że jest ona przeżyciem nawet dla tych, co tańca nie lubią – tak opisuje występy Moscow City Ballet prasa.

Niesłabnąca popularność i doskonała reputacja międzynarodowych występów Moscow City Ballet pozwoliła mu na stałe zająć miejsce w światowej czołówce. Na jego sukces składa się dążenie do perfekcji, która jest zasługą nieustających prób, godzin ćwiczeń i doskonałej spójności choreograficznej. Zdaniem krytyków czarowi spektakli tej grupy baletowej nie można się oprzeć, ani o nich zapomnieć. Jest to jedyne w swoim rodzaju przeżycie, którego każdy powinien doświadczyć. 

Sam twórca i dyrektor Moscow City Ballet, Victor Smirnov - Golovanov mówi: To we mnie mieszkają wszyscy bohaterowie baletów; to ja jestem Klarą, księciem, królem mysz... to wszystko żyje we mnie.... Być może to jest tajemnicą ich sukcesu...? 

TRASA 2011: 

11 grudnia – Łódź, Teatr Wielki
12 grudnia – Bydgoszcz, Opera Nova
14 grudnia – Kielce, Kieleckie Centrum Kultury
15 grudnia – Zabrze, Dom Muzyki i Tańca
17-18 grudnia – Warszawa, Sala Kongresowa
19-20 grudnia – Gdynia, Teatr Muzyczny
22-23 grudnia – Kraków, Auditorium Maximum

Dieta a poziom endogennych hormonów w organizmie.

Chcesz powiększyć mięśnie? Pomyśl o diecie! Co jeść, aby wywołać maksymalną produkcję hormonów anabolicznych w organizmie? To nic trudnego i niemożliwego!


Aby mięśnie rosły potrzebujesz sporej dawki treningu oporowego, właściwie się odżywiać, spać odpowiednio długo i odpoczywać. Jeśli te wszystkie elementy dobrze do siebie pasują można uzyskać naprawdę dobre efekty, bez żadnych nienaturalnych posunięć. Podczas treningu uszkadzasz mięśnie, organizm naprawia je i regeneruje, dostarczając im składniki odżywcze i hormony (głównie testosteron, hormon wzrostu, insulina i igf-1). Powoduje to, że mięśnie rosną i stajemy się silniejsi. Regulować wydzielanie tych endogennych hormonów można odpowiednimi ilościami tłuszczów.

olej-z-wiesiolka-dwuletniego-jpgTestosteron - prawdopodobnie najważniejszy hormon pomagający budować masę mięśniową u mężczyzn. Szansa na przyrosty jest tym większa, im większy jest poziom tego hormonu we krwi. U młodego, zdrowego mężczyzny tygodniowa produkcja testosteronu waha się w granicach 70-100 mg i z wiekiem spada. Produkcję tę  można zwiększyć, jedząc odpowiednie ilości tłuszczu. Naukowcy sugerują, że aby zwiększyć produkcję hormonu 30-40% dziennego spożycia kalorii powinno pochodzić z tłuszczu. " Istnieje znaczna dodatnia korelacja pomiędzy tłuszczami zawartymi w pożywieniu - szczególnie nasyconymi i jednonienasyconymi - a spoczynkowym poziomem testosteronu u trenujących oporowo mężczyzn” - mówi profesor fizjologii sportu Jeff Volek, związany z the Human Performance Lab na Ball State University w Muncie w stanie Indiana. Zgodni z tym stwierdzeniem mężczyźni, którzy nie spożywali mięsa mieli niski poziom testosteronu. Sportowcy, którzy rozpoczęli dietę wegetariańską odnotowali znaczny spadek testosteronu pomimo tej samej ilości tłuszczu, węglowodanów i protein. Podsumowując, poziom testosteronu zależy nie tylko od zawartości składników odżywczych w naszej diecie, ale także od ich źródeł.

Hormon wzrostu (gh) - kolejny bardzo anaboliczny związek produkowany przez nasz organizm. Nie wielki jego wzrost spowoduje przyrost mięśni i spadek poziomu tłuszczu, ale zbyt duży może prowadzić do takich schorzeń jak akromegalia. Najwięcej gh produkowane jest podczas snu - dobry nocny odpoczynek może zdziałać cuda. W jednym z badań mężczyźni w wieku 16-20lat po 30 minutach od zażycia 1,2g argininy i lizyny zanotowali znaczny wzrost wydzielania gh. Poziom tego hormonu u mężczyzn wzrasta również po podaniu ornityny w dawce 4-12g. Aminokwas który najbardziej wpływa na wzrost wydzielania gh to glutamina. Działa ona również na przewód pokarmowy, wzmacnia odporność, oraz przeciwdziała katabolizmowi mięśniowemu. Nie każdy aminokwas ma jednak takie działanie. " Kwas asparaginowy, kwas glutaminowy i cysteina nie wydają się zwiększać poziomu GH" - twierdzi profesor fizjologii sportu Joseph Chromiak z Life University (Marietta, Georgia). Wydzielanie gh zależy od wieku, diety i wysiłku fizycznego. W organizmie z hormonu wzrostu powstaje insulinopodobny czynnik wzrostu igf-1. Można zwiększyć jego ilość jedząc duże ilości białka rzędu 2,5g/kgmc. pochodzącego z chudych źródeł jak mleko, piersi kurczaka, białka jaj, chuda wołowina i białka serwatki. Jedząc mało protein zmniejszamy ilość igf-1, być może hormonu bardziej anabolicznego niż testosteron. Jeśli chcesz obniżać ilość kalori w diecie, nigdy nie rób tego kosztem białek!

Insulina - jest bardzo trudno manipulować tym hormonem, jednak nie znaczy to że jest to nie możliwe. Powinniśmy zwiększyć wpływ aminokwasów i glukozy do komórek, ale zbyt znaczna ilość może spowodować przybranie tłuszczu. By insulina zachowała optymalny poziom powinniśmy spożywać następujące ilości kalorii: 45-50% z węglowodanów posiadających niski indeks glikemiczny, 20-30% z tłuszczy i 30-35% z białek. To powinno nam pomóc zwiększyć poziom insuliny bez otłuszczania się.