wtorek, 22 listopada 2011








































20 lat temu, 24 listopada 1991 roku, w wyniku przegranej walki z AIDS, w swoim domu w Londynie zmarł Freddie Mercury, lider zespołu Queen, uważany za jednego z największych wokalistów muzyki rozrywkowej.
Urodzony na Zanzibarze jako Farrokh Bulsara, Freddie Mercury w krótkim czasie stał się jedną z największych gwiazd muzyki rozrywkowej w XX wieku. Dzięki nieprzeciętnym umiejętnościom wokalnym i kompozytorskim oraz ekscentrycznemu wizerunkowi, Mercury przekroczył granicę bycia "idolem rockowym" i stał się ikoną popkultury.
Jego niezwykłe umiejętności wokalne (skala jego głosu obejmowała cztery oktawy) w połączeniu z charyzmą gromadziły na koncertach zespołu Queen rekordowe liczby widzów (koncert w Sao Paolo - 130 tys. widzów, koncert w Knebworth Park - 150 tys.).
"On nie miał standardowego głosu rockowego. On śpiewał właściwie w sposób operowy - powiedział PAP Robert Sankowski z "Gazety Wyborczej". - To było połączenie osobowości artystycznej, która ma sobą coś do wyrażenia, ze znakomitymi umiejętnościami, co w świecie muzycznego showbiznesu jest czymś bezcennym". Śpiewaczka Montserrat Caballe, z którą Mercury nagrał utwór "Barcelona", tak oceniła jego umiejętności: "Jego technika była zdumiewająca. Nie miał żadnych problemów z tempem i rytmiką. Z łatwością przychodziło mu przechodzenie od jednego rejestru do następnego. Natomiast frazowanie mogło być ciepłe i stonowane albo ostre i rockowe. Potrafił wszystko."
Sam o sobie mówił, że jest nieśmiały, ale na scenie zmieniał się nie do poznania dyrygując publicznością i zespołem, w pełni kontrolując swój głos i muzykę. Napędzał go tłum i atmosfera wielkiego koncertu. W swoim liście samobójczym, Kurt Cobain, lider zespołu Nirvana, napisał: "Gdy jesteśmy za kulisami i gasną światła, i zaczyna się ryk widowni, nie działa to na mnie w taki sposób jak na Freddiego Mercury'ego, który wydawał się kochać i rozkoszować się miłością i uwielbieniem tłumu".
Podczas koncertu charytatywnego "Live Aid" w 1985 rokuQueen dali 20-minutowy koncert, którego głównym bohaterem był Mercury. Elton John, który miał wejść na scenę w następnej kolejności, narzekał: "Ukradli mi show", a organizator Bob Geldof stwierdził, że Mercury urodził się właśnie po to, żeby śpiewać przed 1,6 miliardami ludzi, którzy oglądali koncert w telewizji. "Jeśli chodzi o teatralność rockowego koncertu, poszedł dalej niż wszyscy inni. Widziałem go na koncercie tylko raz i można powiedzieć, że miał w garści całą publiczność" - mówił o Mercury'm David Bowie.
Choć skryty i nieśmiały, szybko stał się nie tylko idolem muzycznym, ale również ikoną seksualną. Otwarcie przyznawał się do biseksualizmu i nieprzestrzegania ścisłych konwenansów, prowadząc rozwiązłe i wystawne życie. Wiosną 1987 roku, Mercury dowiedział się, że jest chory na AIDS. Choć diagnoza nie pozostawiała wątpliwości, wokalista negował swoją chorobę zapewniając, że czuje się znakomicie. W tym czasie, na skutek pogarszającego się stanu zdrowia, zaczął również słabnąć jego głos. Podczas koncertu w Barcelonie w towarzystwie katalońskiej śpiewaczki Montserrat Caballe, z okazji otwarcia Igrzysk Olimpijskich, organizatorzy zdecydowali się puścić głos Mercury'ego z taśmy. Dopiero na dzień przed śmiercią muzyk wydał oświadczenie prasowe potwierdzające plotki o jego chorobie. Zmarł 24 listopada 1991 roku w Londynie.
20 kwietnia 1992 roku, podczas zorganizowanego na stadionie Wembley w Londynie koncertu ku pamięciMercury'ego, przed 72-tysięczną widownią wystąpili m.in.: Metallica, Led Zeppelin, Elton John i Guns N' Roses. Wokalista Roger Daltrey mówił do publiczności: "Kiedy straciliśmy Freddiego, straciliśmy nie tylko fantastyczną osobowość, człowieka z nieprawdopodobnym poczuciem humoru i prawdziwego showmana, ale straciliśmy prawdopodobnie najlepszego z nas. Największego rockowego wirtuoza wszystkich czasów" - mówił wokalista The Who.
Freddie Mercury dziś uważany jest za jednego z największych wokalistów w historii muzyki rozrywkowej. Był autorem większości utworów Queen. Do najbardziej znanych zalicza się: "Bohemian Rhapsody", "We Are The Champions", "Crazy Little Thing Called Love".
(PAP)
TAGI: MercuryQueen
Makowicz Adam
Makowicz Adam

Legenda jazzu, mistrz improwizacji, wybitny pianista. Autor kompozycji na kwartet smyczkowy i trio jazzowe, wielu utworów pianistycznych, ponad 100 krótkich kompozycji jazzowych...
 
Adam Makowicz - legenda jazzu, mistrz improwizacji, wybitny pianista, który nagrał kilkadziesiąt płyt i występował w najważniejszych salach koncertowych na świecie oraz z największymi muzykami współczesnymi. Autor kompozycji na kwartet smyczkowy i trio jazzowe, wielu utworów pianistycznych, ponad 100 krótkich kompozycji jazzowych, a także muzyki do dwóch krótkich filmów.

Urodził się w 1940 roku w Czechach na Śląsku Cieszyńskim. W 1946 roku rodzina wróciła do Polski. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Matyszkowicz. Odebrał solidne klasyczne wykształcenie muzyczne. Pierwszą nauczycielką dziesięciolatka była jego matka, pianistka i śpiewaczka. Był szczególnie utalentowanym dzieckiem i dlatego trafił do szkoły dla dzieci uzdolnionych muzycznie, a potem do szkół muzycznych w Rybniku, w Katowicach i w Krakowie. Rodzice marzyli dla syna o karierze klasycznego pianisty. Już jako 15-latka porwał go jednak jazz. Jazz był w czasie PRL-u zakazanym owocem Zachodu. Ta muzyka, jak powiedział kiedyś Makowicz "świat wolności i improwizacji", zafascynowała go do takiego stopnia, że mając 18 lat, rzucił szkołę i dom, i poszedł własną drogą, w zasadzie mieszkając przez dwa lata na ulicy. Jego oazą stał się krakowski klub jazzowy "Helicon".

Później grał z Tomaszem Stańką we wspólnie założonym w 1962 roku zespole Jazz Darings, uważanym za pierwsze europejskie combo jazzowe, a następnie u Andrzeja Kurylewicza, Zbigniewa Namysłowskiego, Michała Urbaniaka, Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Grywał z Urszulą Dudziak, sam komponował. W połowie lat 70. grywał coraz więcej solo, zyskując coraz większą sławę i uznanie.

W 1977 roku, z rekomendacji Benny'ego Goodmana oraz popularyzatora jazzu - Willisa Conovera (na którego programie radiowym "Music USA-Jazz Hour" Makowicz uczył się jako młodziutki chłopak jazzu, słuchając największych sław zza oceanu), legendarny producent John Hammond zaprosił go na 10-tygodniowe tournee po USA. W tym czasie Makowicz nagrał solową płytę dla CBS Columbia "Adam".

W 1978 roku Makowicz pojechał do USA po raz drugi, tym razem na 6-miesięczny kontrakt, który został przedłużony. Od 1978 roku Nowy Jork, Manhattan, stał się jego stałym domem.

Otworzono przed nim legendarne świątynie muzyki - nowojorską Carnegie Hall (pierwszy jego występ, solowy, był udziałem w koncercie poświęconym zmarłemu sześć miesięcy wcześniej Errollowi Garnerowi) i klub Cookery na Greenwich Village. Zaproszony został na Festiwal Jazzowy w Newport na Rhode Island. Po wprowadzeniu w Polsce w 1981 roku stanu wojennego, wraz z innymi polskimi artystami mieszkającymi w USA, wziął udział w emitowanym na cały świat programie telewizyjnym zorganizowanym z inicjatywy prezydenta Ronalda Reagana "Żeby Polska była Polską".

Po 1989 roku mógł nareszcie dostać polski paszport i odwiedzić Polskę, do której jeździ teraz bardzo często. W Stanach grał z największymi muzykami takimi jak Benny Goodman, Herbie Hancock, Earl Hines, Freddie Hubbard, Sarah Vaughan, Teddy Wilson i George Shearing. Gra solo, a także z orkiestrami, m.in. National Symphony of Washington, London Royal Philharmonic Orchestra, Moscow Symphony Orchestra, Chester String Quartet, Amici String Quartet, z najlepszymi sekcjami rytmicznymi (George Mraz, Al Foster, Jack DeJohnette, Charlie Haden), z kwartetami smyczkowymi. Bardzo wysoko przez recenzentów został oceniony występ w duecie z Leszkiem Możdżerem w Carnegie Hall we wrześniu 2004 roku. Koncert - pojedynek między weteranem i wschodzącą gwiazdą jazzu, został utrwalony na CD.

Poza utworami jazzowymi, ma w swoim repertuarze także klasykę, szczególnie Chopina, którym "nasiąkł" w młodości, jak sam mówi, i którego czuje po jazzowemu jak nikt inny. W USA wydał płytę poświęconą muzyce Chopina w interpretacji jazzowej, jedyną amerykańską płytę tego rodzaju w całości poświęconą temu kompozytorowi. Gra także muzykę G.Gershwina, I. Berlina, J. Kerna i C. Portera.
TAGI: Makowicz

Oliviero Toscani - specjalista od skandalu

Reklama terapią wstrząsową

Umierający na AIDS mężczyzna, dzieci o różnych kolorach skóry, zakrwawiony mundur żołnierza z Kosowa, druty kolczaste, prezerwatywy, oblepiony ropą w wycieku z rurociągu ptak, ksiądz całujący zakonnicę, całujący się przywódcy państw...



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Szokujące? Nieprzyjemne? Brzydkie? Niewygodne? Jakie jeszcze uczucia wzbudzają takie tematy? Czy często zdarza nam się widywać takie fotografie na reklamowych bilboardach? A jeżeli już zobaczymy, to czy przejdziemy obok nich obojętnie? 

Oliviero Toscani - włoski artysta fotografik, współtwórca sukcesu marki Benetton, w kampaniach reklamowych, które tworzył, zawsze poruszał tematy niewygodne. Od początku przyjął taktykę, której trzyma się konsekwentnie do dziś - uderzyć w najczulsze struny i obrazić kogo się da. I tak powstały projekty sytuujące się gdzieś pomiędzy reklamą społeczną – naruszającą społeczne normy, po to by wstrząsnąć odbiorcą, a sztuką – komentującą tylko społeczne problemy.

Zawsze budził skrajne reakcje, od zachwytu po wstręt i oburzenie. Przekraczał normy i łamał społeczne tabu, obnażając problemy, o których „się nie mówi” i pokazując to, czego nie chcemy widzieć, szczególnie na reklamowym billboardzie.

Bo czy świat jest czarno - biały, jak ta zakonnica całująca się księdzem?




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Reklamy Toscaniego, jako nieliczne, nie sprzedają nam iluzji. Nie pokazują świata takim, na jaki najwygodniej nam patrzeć - świata przyjaznego, miłego, ładnego, z uśmiechniętymi twarzami wyretuszowanych do granic realności modelek, które wciskają nam produkt, dzięki któremu też podobno będziemy tak wyglądać. 

Fotograf dokonał rewolucji w reklamie, wprowadzając do niej tematy dotąd nieobecne: nietolerancję, choroby, cierpienie, śmierć, homoseksualizm. Pokazywał nie tylko uśmiechnięte, bawiące się dzieci różnych ras, ale też zadał te najbardziej kłopotliwe pytania, o istnienie rasizmu i nienawiści w relacjach międzyludzkich. 

Jego zdjęcia do kampanii Benettona to dziś już klasyka, opisywana w podręcznikach marketingu. Uczą się o niej studenci reklamy, zna je każdy. I każdy też sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie kończy się kontrowersyjny przekaz, a gdzie zaczyna czysta komercja? Jeśli wiemy, że i tak oglądamy tylko plakat reklamowy, czy to przesłanie w nim zawarte do nas w ogóle dociera?




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Pierwszą reklamą, która wyraźnie zaznaczyła jego obecność na rynku, była reklama własnej marki dżinsów Jesus Jeans.

Plakat przedstawiał spodnie z rozpiętym rozporkiem i hasłem: "Nie będziesz miał innych dżinsów przede mną". To musiało rozsierdzić obrońców chrześcijańskich wartości i przynieść zamierzony efekt. 

Ten rodzaj kreatywności, bezpretensjonalności i odwagi zrobiły ogromne wrażenie na Luciano Bennettonie - dał się uwieść fotografowi - skandaliście i pewnie nigdy tego nie pożałował. 




fot. Oliviero Toscani /Benetton


I tak, reklamom, które wychodziły spod ręki Toscaniego, pod szyldem Benettona, prawie zawsze towarzyszył wielki skandal. Opinia publiczna buntowała się przeciwko komercyjnym billboardom Toscaniego, który pod pretekstem zabierania głosu w sprawie nietolerancji, konfliktów zbrojnych, nieuleczalnych chorób, orientacji seksualnej czy religii, reklamował ubrania. 

A było się przeciwko czemu buntować, bo na wielkich ekranach pojawiali się raz po raz: ksiądz całujący zakonnicę, kopulujące konie, genitalia czy cmentarzysko białych krzyży na zielonej trawie - nawiązujące do kolorystyki logo Benettona. 




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Jedna z jego najsłynniejszych kampanii zawierała fotografię (autorstwa Therese Frare) pokazującą ostatnie chwile życia Davida Kirby'ego chorego na AIDS. Umierający, wychudzony mężczyzna leży na szpitalnym łóżku, otoczony przez krewnych pogrążonych w smutku. Kontrowersje wywołała ciężka i drastyczna wymowa oraz podobieństwo z obrazem piety. 

Na innych plakatach pojawiały się aluzje do rasizmu (notabene jeden z plakatów przedstawiał trzy niemal identyczne serca ludzkie, które naprawdę były sercami świń, i napisy "białe", "czarne" i "żółte"), do wojny, religii a nawet kary śmierci. 




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Skandal wybuchł też wówczas, gdy Toscani na jednym z plakatów umieścił jędrne pośladki i opatrzył je napisem: "HIV pozytywny". Sąd francuski nałożył wówczas na firmę karę finansową za obrażanie ludzi zakażonych wirusem. 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Urodzony w 1942 roku Oliviero odziedziczył swój talent po ojcu, który był znanym i cenionym we Włoszech fotoreporterem, słynącym z wyjątkowo odważnych zdjęć – najbardziej chyba znana była fotografia wiszących na szubienicy zwłok Mussoliniego. 

Młody Toscani studiował fotografię i grafikę w Szkole Rzemiosł Artystycznych w Zurichu. Tam nauczył się rzemiosła. Kreatywność posiadał zawsze.




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Po zakończeniu studiów młody Oliviero rozpoczął swoją wielką przygodę z fotografią reklamową. Już jego pierwsze prace fotograficzne m.in. dla Esprit, Fiorucciego czy producenta jeansów "Jezus" pokazały, że nie ma zamiaru poddać się rutynie klasycznej reklamy.



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Świat miał jednak dopiero poznać nazwisko Toscani. A wszystko to za sprawą słynnegoLuciano Benettona. Współpraca wybuchowego duetu rozpoczęła się w 1982 roku i trwała, nieprzerwanie, przez kolejnych osiemnaście lat. 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Odtąd obok reklam marki Benetton nie można było przejść obojętnie. Toscani mógł sobie pozwolić na bardzo dużą swobodę. Zdjęcia, zawsze sygnowane charakterystycznym, zielono - białym logiem firmy, łamały tabu, szokowały, wzbudzały obrzydzenie, ale jednocześnie były wyraźnym głosem zwracającym uwagę opinii publicznej na problemy, z jakimi współcześnie borykają się ludzie na całym świecie. 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Fotograf uważał, że reklama powinna łamać stereotypy i zmuszać do myślenia. Jednak nie tylko sam przekaz budził kontrowersje. Wszak istnieją kampanie społeczne, które bardzo często przekraczają granice tabu. Problem polegał na tym, że pomimo szczerych zamiarów Toscaniego, w dalszym ciągu była to reklama czysto komercyjnej marki odzieżowej... 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Olivier Toscani, często poruszał tematy związane z religią. Na początku lat 90. ubiegłego stulecia, największe oburzenie wywołał plakat ze zdjęciemcałujących się księdza i zakonnicy. Obrażeni poczuli się nie tylko katoliccy Włochy. W Polsce partia ZChN złożyła doniesienie do prokuratury, że reklama ta obraża uczucia religijne. Plakat z księdzem i zakonnicą wisiał w Warszawie 24 dni, w Katowicach zaledwie trzy godziny. W innych miastach na jego zawieszenie władze nie zgodziły się wcale. 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Kulisy swojej pracy fotograf opisał w książceReklama – uśmiechnięte ścierwo. Jest to jednocześnie apologia jego reklam. Choć Toscani, jest najczęściej wymieniany jako przedstawiciel nurtu reklamy szokującej to z jego publikacji wynika, że jego ambicje idą znacznie dalej, co odróżnia go od wielu innych twórców tego nurtu. Krytykuje tu w sposób bezpardonowy sztuczność, nieszczerość, przejaskrawienie i kicz występujące powszechnie we współczesnej reklamie. Zastępuje takie podejście innym. Proponuje by kanał społecznej komunikacji jakim jest reklama stał się nośnikiem swoistej sztuki i przekazu filozoficznego. 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Gdyby wśród ludzi na świecie przeprowadzić ankietę na temat firmy Benetton, mogłoby się okazać, że większość zna ją ze zdjęć z kampanii reklamowych, a nie z ubrań. 

Toscani w jednym z wywiadów mówił:
"...protesty dawały mi satysfakcję. Przecież po to robiłem te zdjęcia, żeby wywoływać dyskusję. Powszechna zgoda na twoje działanie pokazuje, że jesteś już niepotrzebny. Trzeba walczyć z nadmiarem akceptacji. Zarówno samego siebie, jak i tego, co się robi."




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Firma Benetton pod koniec lat 90. zrezygnowała z udziału w kampanii przeciwko karze śmierci w USA, w którą (początkowo pod sztandarami firmy) zaangażował się Toscani. Epizod ten zakończył po 18 latach współpracę znanego i kontrowersyjnego fotografa z odzieżowym gigantem. 

W 2005 roku fotograf wziął udział w kampanii odzieżowej marki – RA-RE. Tym razem poruszył problem akceptacji osób homoseksualnych.

W roku 2007 znów zaszokował wszystkich, tym razem kampanią przeciw anoreksji. Zdjęcia prezentujące nagą modelkę, Isabellę Caro(chorowała na anoreksję od trzynastego roku życia, a jej waga wahała się pomiędzy 25 kg a 41 kg), obiegły świat i wywołały medialną burzę na temat choroby i wykorzystywania jej przez kreatorów mody. 




fot. Oliviero Toscani /Benetton


W zeszłym tygodniu byliśmy świadkami kolejnej afery. Toscani i Benetton na powrót połączyli swe siły, czego efektem jest kampania pod hasłem"Unhate" przedstawiająca całujących się polityków i przywódców religijnych. 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


I tak w miłosnym pocałunku możemy oglądać: premiera Izraela Benjamina Netanjahu i przywódcę Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i kanclerz Niemiec Angelę Merkel, prezydenta Korei Płd. Li Miung Baka i przywódcę Korei Płn. Kim Dzong Ila, prezydenta USA Baracka Obamę całującego prezydenta Chin Hu Jintao i prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza. 

Największe oburzenie wywołał jednak fotomontaż przedstawiający papieża Benedykta XVI, który zastygł w pocałunku z egipskim imamem Mohamedem Ahmedem el-Tayebem. Zdjęcie zostało już wycofane.




fot. Oliviero Toscani /Benetton


Oliviero Toscani oprócz terapii szokowej stara się, w swych fotografiach, poruszyć "trudne" tematy społeczne i polityczne. Większość jego prac wywołuje medialne burze i budzi skrajne uczucia – od uwielbienia ze strony liberalnych wolnomyślicieli, po absolutną nienawiść bijącą ze środowisk kościelnych. I o to właśnie chodzi... 



fot. Oliviero Toscani /Benetton


Prywatnie Oliviero Toscani to przykładny obywatel, wierny mąż i ojciec trójki dzieci. Mieszka z rodziną w słonecznej Toscanii, hoduje konie i produkuje oliwę. Jest współtwórcą centrum badań nad współczesną sztuką komunikacji – Fabrica. Pisze też książki, w których przedstawia swoje podejście do tworzenia reklam.