sobota, 26 listopada 2011

Tak mieszkał Michael Jackson

Tak mieszkał Król Popu

Spójrzcie na te wspaniałe, rodem z XVIII wieku wnętrza. Zapierają dech w piersiach swoją elegancją i pompatycznością. Ale czy tego właśnie spodziewaliście się po królu popu, ikonie współczesności, nowatorskości i polotu?

Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że ten wystawiony na aukcję dom - ranczo Neverland, to własność zmarłego w 2009 roku Michaela Jacksona. Taki właśnie miał gust nasz ukochany idol, w takich właśnie wnętrzach lubił schować się przed światem, spędzać wolny czas oraz tworzyć swoją wspaniałą muzykę.

Kicz i przesada czy wykwintność i dobry smak? Sami oceńcie.






Tak mieszkał Król Popu

Większość mebli znajdujących się w domu Jacksona jest iście klasyczna. Są tam pluszowe zasłony, kanapy i fotele we wzorzystych obiciach, marmurowe filary, wspaniale rzeźbiony fortepian, domowe kino, boazeria z czerwonego aksamitu, freski przedstawiające niebo pokryte chmurami. 






Tak mieszkał Król Popu

Dom przypomina w stylu stary angielski hotel. Pokoje są dość ciasne i stęchłe. Króluje w nich ciemne drewno. To wnętrza niezwykle surowe i dojrzałe, wręcz starcze. 






Tak mieszkał Król Popu

W tym łóżku Michael Jackson wziął swój ostatni oddech. Pokój, w którym znajduje się ten niezwykły mebel znany jest jako pokój leczniczy. To samo łóżko widoczne jest na wielu zdjęciach wykonanych podczas procesu Doktora Conrada Murraya, który podał Jacksonowi śmiertelną dawkę leku przeciwbólowego.






Tak mieszkał Król Popu

Na tym pięknym lustrze umieszczonym w antycznej szafie, która stoi w osobistej sypialni Jacksona, król popu często pisał różne teksty skierowane do samego siebie. Ostatni wpis pojawił się przed ostatnią trasą koncertową Micheala - This is it - która miała zacząć się w lipcu, a w konsekwencji nigdy nie miała miejsca.






Tak mieszkał Król Popu

Ta tablica stojąca w kuchni z wypisanymi na niej życzeniami jednego z dzieci Jacksona ma zostać sprzedana za około 400 dolarów. Napis mówi: "Kocham cię tatusiu, uśmiechnij się, to nic nie kosztuje".






Tak mieszkał Król Popu

Michael Jackson poza niezwykłymi wnętrzami może się również pochwalić niemałą kolekcją dzieł sztuki - obrazów i rzeźb pochodzących z XIX wieku. 






Tak mieszkał Król Popu

Sam dom jako budynek sprzedawany jest oddzielnie. Został zbudowany w 2000 roku w stylu francuskiego zamku. Jego ściany są pokryte malowidłami i rzeźbami. Na terenie budynku znajduje się winiarnia, klub fitness, oficjalna jadalnia oraz kino.






Tak mieszkał Król Popu

Na podstawie tych wnętrz, Michael Jackson jawi nam się jako entuzjastyczny i zapalczywy kolekcjoner wszystkiego, co wykwintne - od majestatycznych antyków po pamiątki związane z kulturą popularną. 






Tak mieszkał Król Popu

Łazienka.






Tak mieszkał Król Popu

Ogromny korytarz prowadzący do wyjścia z domu.






Tak mieszkał Król Popu

Pięknie rzeźbiony fortepian.






Tak mieszkał Król Popu

Aukcja mebli, dzieł sztuki oraz domu Michaela Jachsona organizowana jest przez dom aukcyjny Julien's Auctions odbędzie się 17 grudnia


W Łodzi kibice zobaczyli festiwal pomyłek i nieudolności

O takich meczach chce się jak najszybciej zapomnieć. Piłkarze Widzewa Łódź i Korony Kielce zaprezentowali kibicom festiwal pomyłek i nieudolności. Nic więc dziwnego, że mecz zakończył się wynikiem 0:0.


Zawodnik Widzewa Łódź Piotr Mroziński (2P) walczy o piłkę z Grzegorzem Lechem (L) z Korony Kielce
Zawodnik Widzewa Łódź Piotr Mroziński (2P) walczy o piłkę z Grzegorzem Lechem (L) z Korony Kielce Fot. Grzegorz Michałowski / Polska Agencja Prasowa



Na stadionie przy al. Piłsudskiego spotkały się w niedzielę zespoły, które w tym sezonie najdłużej pozostawały niepokonane. Widzew pierwszy mecz przegrał w dziewiątej, a Korona w dziesiątej kolejce T-Mobile Ekstraklasy. W obu przypadkach był to początek serii trzech porażek z rzędu. Przed bezpośrednim pojedynkiem Korona zajmowała w tabeli siódme miejsce z dorobkiem 20 pkt. Widzew był ósmy z osiemnastoma punktami na koncie. Po meczu obie ekipy dopisały sobie do tego dorobku po jednym punkcie.
Pierwsza połowa meczu potwierdziła, że w końcówce rundy jesiennej Widzew i Korona nie są w najlepszej dyspozycji. Gra toczyła się od pola karnego do pola karnego, a składne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Znacznie więcej było fauli. W tej niemrawej odsłonie bliżej objęcia prowadzenia byli goście. Po strzale Macieja Korzyma w 8. minucie piłka zamiast do siatki trafiła jednak w słupek.
W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Zawodnicy obu drużyn nadal razili nieporadnością, prześcigali się w nieudanych zagraniach i wzajemnych złośliwościach. Ten swoisty festiwal pomyłek i piłkarskiej nieudolności mógł się zakończyć szczęśliwie dla Widzewa, ale w 85. minucie meczu Piotr Grzelczak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Korony.
Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bo w 90. minucie Krzysztof Kiercz został ukarany czerwoną kartkę za faul na Souheilu Ben Radhii.
Widzew Łódź - Korona Kielce 0:0
Żółta kartka - Widzew Łódź: Piotr Mroziński, Hachem Abbes. Korona Kielce: Kamil Kuzera, Hernani, Grzegorz Lech. Czerwona kartka - Korona Kielce: Krzysztof Kiercz (90-faul).
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów 5 900.
Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Souheil Ben Radhia (90+3. Jakub Bartkowski), Ugochukwu Ukah, Jarosław Bieniuk, Hachem Abbes - Adrian Budka, Piotr Mroziński (80. Rafał Serwaciński), Bruno Pinheiro, Nika Dżalamidze (67. Przemysław Oziębała), Dudu - Piotr Grzelczak.
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Tadas Kijanskas, Krzysztof Kiercz, Hernani, Tomasz Lisowski - Jacek Kiełb (44. Kamil Kuzera), Vlastimir Jovanovic, Artur Lenartowski, Grzegorz Lech (65. Michał Zieliński), Paweł Sobolewski - Maciej Korzym (86. Piotr Gawęcki).

T-Mobile Ekstraklasa: Wisła tragedia. Nowy trener nie pomógł

Piłkarze Wisły Kraków przegrali trzeci z rzędu mecz w Ekstraklasie i mają coraz dalej do czuba tabeli. Tym razem Białą Gwiazdę pokonał Górnik Zabrze. W siódmym kolejnym spotkaniu bramki nie straciła Legia Warszawa, a liderem pozostaje Śląsk Wrocław, który jako pierwszy w tym sezonie wygrał w Białymstoku.


Zawodnik Wisły Kraków Michał Czekaj (P) walczy o piłkę z Prejuce Nakoulmą (L) z Górnika Zabrze
Zawodnik Wisły Kraków Michał Czekaj (P) walczy o piłkę z Prejuce Nakoulmą (L) z Górnika Zabrze Fot. Stanisław Rozpdzik 



Kryzys Wisły trwa i nie zmieniła sytuacji roszada na trenerskiej ławce. Kazimierz Moskal, wcześniej asystent zwolnionego przed dwoma tygodniami Holendra Roberta Maaskanta, samodzielną pracę rozpoczął od porażki z Górnikiem Zabrze 0:1, a gola w końcówce zdobył Michał Jonczyk.
To trzecia porażka z rzędu w najmniejszych możliwych rozmiarach, bolesna tym bardziej, że zabrzanie wcześniej w bieżących rozgrywkach z wyjazdu nie przywieźli trzech punktów. Jedynym zadowolonym krakusem na stadionie "Białej Gwiazdy" był w niedzielny wieczór trener gości Adam Nawałka, który przez większość swojej piłkarskiej i szkoleniowej kariery związany był z Wisłą.
Los Moskala podzielili w tej kolejce dwaj inni trenerzy-debiutanci - przegrał ŁKS Łódź po raz pierwszy prowadzony przez Ryszarda Tarasiewicza oraz Lechia Gdańsk Rafała Ulatowskiego. Żadna z tych drużyn nie zdobyła choćby bramki.
Lechia uległa w stolicy Legii 0:3. To siódmy z rzędu mecz warszawian bez straty bramki. Ozdobą spotkania był gol na 2:0 zdobyty przez Rafała Wolskiego. Utalentowany legionista efektownie przyjął piłkę, minął rywala, a po chwili popisał się jeszcze ładniejszym strzałem z woleja pod poprzeczkę.
Po raz ostatni on i koledzy z drużyny stracili gola w ekstraklasie 18 września - w 75. minucie meczu derbowego z Polonią na Konwiktorskiej (1:2). Kolejne wyniki Legii to: 2:0 z PGE GKS Bełchatów, 2:0 z Wisłą Kraków, 1:0 z Ruchem Chorzów, 2:0 z Widzewem Łódź, 0:0 z Lechem Poznań, 0:0 z Jagiellonią i teraz 3:0 z Lechią. To daje w sumie 645 minut bez straty gola.
Warszawski zespół (26 pkt) zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli ze stratą pięciu punktów do Śląska, ale podopieczni trenera Macieja Skorży mogą się zbliżyć do niego już w środę, kiedy rozegrają zaległy mecz z KGHM Zagłębiem Lubin.
Wrocławianie na fotelu lidera rozsiedli się wygodnie i nie zamierzają go opuszczać. W piątek pokonali na wyjeździe 2:0 Jagiellonię, w której większość piłkarzy zmagała się ostatnio z grypą żołądkową. W Białymstoku gospodarze przegrali po raz pierwszy od pół roku.
Za Śląskiem i Legią plasuje się Ruch Chorzów, który jesienią może imponować skuteczną grą. W sobotę pokonał zamykającą tabelę Cracovię 2:0, po samobójczym trafieniu Łukasza Nawotczyńskiego i piątej w sezonie bramce Pawła Abbotta. Takim samym dorobkiem mogą się pochwalić dwaj inni napastnicy "Niebieskich" - Arkadiusz Piech i Maciej Jankowski. Do pokonania Cracovii najbardziej przyczynił się jednak Marek Zieńczuk, którego dośrodkowania siały popłoch w szeregach gości.
Tarasiewicz w debiucie na ławce trenerskiej borykającego się z problemami finansowymi i organizacyjnymi (odejście z władz Tomaszów Wieszczyckiego i Kłosa) ŁKS musiał uznać wyższość PGE GKS. W Bełchatowie gospodarze wygrali 3:0. To już piąty w tym sezonie mecz beniaminka, w którym stracił co najmniej trzy gole i w tabeli wyprzedza tylko ekipy KGHM Zagłębia i Cracovii.
Lubinianie prowadzeni po raz drugi przez czeskiego trenera Pavla Hapala - mimo braku czterech czołowych zawodników - pokonali Polonię Warszawa 1:0. Jedynego gola zdobył strzałem głową rezerwowy Senegalczyk Mouhamadou Traore. W ostatnich sekundach mógł wyrównać kadrowicz Tomasz Jodłowiec, ale w dogodnej sytuacji fatalnie skiksował.
Mało emocji dostarczyło spotkanie Widzewa z Koroną Kielce. Łodzianie w trzecim meczu z rzędu nie stracili gola, ale po raz drugi także nie strzelili.
W poniedziałek w ostatnim meczu tej kolejki Podbeskidzie Bielsko-Biała podejmie Lecha Poznań.

Putin wygwizdany w Moskwie na gali MMA

Premier Rosji Władimir Putin, który w niedzielę przyjechał do Hali Olimpijskiej w Moskwie, aby obejrzeć pojedynek w mieszanych sztukach walki (MMA) między Fiodorem Jemieljanienką (Rosja) i Jeffem Monsonem (USA), został wygwizdany przez kibiców sportowych.


Władimir Putin
Władimir Putin Fot. NATALIA KOLESNIKOVAPOOL / PAP/EPA



Buczenie i gwizdy rozległy się, gdy Putin wyszedł na ring, by pogratulować zwycięstwa 36-letniemu Jemieljanience. Akompaniament taki towarzyszył szefowi rządu również, gdy wygłaszał krótkie przemówienie okolicznościowe. Nastrój na trybunach uległ zmianie dopiero wtedy, kiedy głos zabrał sam bohater wieczoru.
Walkę Jemieljanienki z 40-letnim Monsonem w Hali Olimpijskiej oglądały 22 tys. widzów. Transmitowała ją na żywo telewizjapaństwowa Rossija-2. Gdy później stacja ta powtarzała kadry z gratulacjami od premiera, buczenie i gwizdy "wyciszono", nakładając na nie inne odgłosy z trybun.
"Z całego serca gratulujemy Fiodorowi Jemieljanience, prawdziwemu rosyjskiemu mocarzowi. I nie tylko dlatego, że jest silny. Nie tylko dlatego, że ma imponujące mięśnie i refleks. Ale dlatego, że ma charakter" - oświadczył Putin. "Jest on rosyjskim bohatyrem. Gratuluję Ci, Fiedia" - dodał.
MMA to dyscyplina sportowa, w której zawodnicy sztuk i sportów walki toczą pojedynki wręcz przy dużym zakresie dozwolonych technik. W zasadzie dopuszcza się wszystkie techniki dozwolone w innych sportach walki bez broni. Walka prowadzona jest przy jak najmniejszych ograniczeniach, ale jednoczesnym zminimalizowaniu ryzyka śmierci lub poważnych, trwałych obrażeń ciała.
Bezpośrednio z Hali Olimpijskiej szef rządu Rosji udał się do rezydencji zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryla, by złożyć mu życzenia z okazji 65. urodzin. "O ile wiem, przynosi pan dobre nowiny" - powitał gościa patriarcha. Putin opowiedział mu o zwycięstwie Jemieljanienki. "Od dawna znam Fiodora. I, oczywiście, gratuluję mu" - oświadczył Cyryl.
Za dwa tygodnie, 4 grudnia, odbędą się wybory do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu. Natomiast za tydzień, 27 listopada, kierowana przez Putina partia Jedna Rosja ma oficjalnie zgłosić jego kandydaturę na prezydenta.Wybory prezydenckie w Federacji Rosyjskiej odbędą się 4 marca 2012 roku.

Triumf prezesa PZPN. Lato odparł zarzuty i dostał absolutorium

Prezes PZPN Grzegorz Lato odparł zarzuty opozycji dotyczące korupcji przy budowie siedziby związku i otrzymał absolutorium podczas walnego zgromadzenia sprawozdawczego Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dziesięciogodzinne obrady odbyły się w Warszawie.


Grzegorz Lato
Grzegorz Lato Fot. ALEKSANDER MAJDANSKI / Newspix



Już na początku zjazdu kilku delegatów, reprezentowanych przez Marka Hławkę z Podkarpackiego ZPN (szef tego związku Kazimierz Greń nie został zaproszony, jest przeciwnikiem Laty - PAP), złożyło wniosek o odwołanie prezesa PZPN i skrócenie kadencji zarządu. Ostatecznie nie został on wprowadzony do porządku zjazdu ze względów formalnych.
Na podstawie nagrania ukrytą kamerą Greń - za pośrednictwem obecnego na zjeździe Bogdana Duraja, delegata z Pomorskiego ZPN, który przekazywał skopiowane płytki dziennikarzom - zarzucił Lacie i sekretarzowi generalnemu PZPN Zdzisławowi Kręcinie korupcję przy budowie siedziby PZPN. Płyty trafiły też do minister sportu Joanny Muchy, a ta przekazała je prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi i CBA.
"Przyjechałem do Warszawy aby - poprzez delegatów z mojego wojewódzkiego związku, bo ja nie jestem zapraszany od dwóch lat na zjazdy - złożyć wnioski o odwołanie Laty i skrócenie kadencji, oraz podsumować trzy lata nieudolnych rządów Laty. Wczoraj wieczorem Bogdan Duraj, przekazał mi, że ma filmydotyczące m.in. gruntów pod siedzibę związku, które kompromitują Latę i Kręcinę. Są na nich głosy obydwu, a film nagrany jest w gabinecie Laty. Nakręcony obraz jest wiarygodny, przecież do domu nie wprowadza się nieznajomej osoby, raczej rozmawiałoby się z nią na progu" - powiedział Greń.
Duraj twierdził, że jego informatorem jest "osoba bardzo blisko związana z PZPN". "Aż się za głowę złapałem, gdy zobaczyłem zawartość teczki ze skopiowanymi przez nią dokumentami. Sama jest w stanie obalić związek. Widziałem m.in. umowę ze Sportfive. PZPN pozbył się wszystkich praw do reprezentacji, nie może sam negocjować. Sądzę, że cała sprawa nie była prowokacją. Kogoś wkurzył albo Kręcina albo Lato. Może coś obiecali przed wyborami?" - powiedział Duraj.
Lato i Kręcina przyznali, że są niewinni, a cała sprawa jest manipulacją. Sekretarz PZPN dał do zrozumienia, że to Grzegorz Kulikowski, który w 2008 roku sfinansował kampanię wyborczą Laty, a obecnie - podobnie jak m.in. Greń - jest w opozycji do władz związku - nagrywał ukrytą kamerą pokazane w piątek filmy.
"Mam czyste sumienie. To manipulacja w stosunku do mojej osoby. W każdej chwili jestem do dyspozycji. Jeśli chodzi o sprawy działki i siedziby, powiedziałem, że decyzje podejmie zarząd i za kilka dni będzie informacja, kto wygrał. Były przecież powołane specjalne komisje. Nie mam sobie nic do zarzucenia" - mówił Lato podczas obrad.
Z kolei Kręcina zapowiedział, że prawdopodobnie w poniedziałek złoży doniesienie do prokuratury przeciwko Kulikowskiemu, biznesmenowi, który za czasów prezesa Michała Listkiewicza odpowiedzialny był za kobiecą piłkę nożną.
"Jest człowiek, który szantażuje związek od kilku lat, szantażuje władze, pracowników, wszystkich, którzy mają coś wspólnego z PZPN. Człowiek, który najpierw był sponsorem związku, potem otrzymał takie uprawnienia, żeby być prawie najważniejszą osobą w związku. Toczę z nim określoną grę, od dwóch, może trzech lat. Według domniemań pana Kulikowskiego, każdy kto pracuje w związku na stanowisku, musi brać łapówki. Ten temat dominuje w jego relacjach, sugeruje pracownikom, że szefowie na pewno biorą. Podczas jednego ze spotkań powiedziałem Kulikowskiemu: +Grzesiu, jak tylko dostaniemy te łapówki, na pewno się z tobą podzielimy+. Wiedziałem, że wszystko nagrywa" - przyznał sekretarz generalny PZPN, który prowadził obrady w jednym ze stołecznych hoteli.
"Jeśli prokuratura zajmie się sprawą, to jako adwokat domyślam się, że po pewnym czasie mogą powstać zarzuty. Ale do momentu ich postawienia sprawa w sensie formalnym nie istnieje. Wizerunkowo to kolejna porażka związku. Uważam, że jeśli są jakieś zarzuty natury korupcyjnej wobec któregokolwiek członka zarządu PZPN, do czasu wyjaśnienia powinien zawiesić działalność w związku" - ocenił jeden z członków zarządu Jacek Masiota.
Minister sportu i turystyki Joanna Mucha poinformowała natomiast, że złożyła do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z opublikowanymi taśmami mającymi świadczyć o korupcji w PZPN.
"Udawałam się już na zjazd PZPN, gdy dowiedziałam się, że mamy do czynienia z sytuacją dziwną, bardzo niestandardową. Zostały mi przedstawione nagrania, które wywołały tę dzisiejszą medialną burzę i w związku z tym, że zawierają treści bardzo poważne i bardzo zaskakujące, w trybie natychmiastowym zostało złożone przeze mnie pismo do prokuratora generalnego Andrzeja Seremata, zawierające zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodzi o przestępstwo przekupstwa menedżerskiego opisane w art. 296. Kodeksu Karnego" - poinformowała Mucha na briefingu prasowym w siedzibie ministerstwa.
Pomimo oskarżeń o korupcję, Lato otrzymał absolutorium. Za udzieleniem głosowało 28 osób, przeciwnych było 23, a wstrzymało się sześć. Delegaci nie udzielili go aż ośmiu z 17 członków zarządu, w tym dwóm z pięciu wiceprezesom: byłemu selekcjonerowi Antoniemu Piechniczkowi (wiceszef ds. szkoleniowych) i Januszowi Matusiakowi (ds. piłkarstwa profesjonalnego).
Podczas dziesięciogodzinnych obrad delegaci wprowadzili aż 157 poprawek do statutu. Zajęło im to 120 minut. Przyjęty został m.in. preliminarz budżetowy związku na rok 2012. Natomiast firma audytorska Euro-In i Partnerzy Sp. z o.o. przeprowadzą analizę sprawozdania finansowego za rok 2011.

Za "80 milionów" solidarnościowa czytanka ze świetnym esbekiem

Po melodramatycznej "Małej Moskwie" Waldemar Krzystek opowiada sensacyjny epizod z historii dolnośląskiej "Solidarności". "80 milionów" zapowiada się nieźle, ale jest niewykorzystaną szansą na dobre kino.


"80 milionów" foto: Jarosław Sosiński / dystr. Kino Świat

Kilka dni przed ogłoszeniem stanu wojennego do młodych działaczy "S" zgłasza się tajemniczy człowiek, który ostrzega opozycjonistów przed gwałtownymi ruchami komunistycznych władz. Po konsultacjach z szefem regionu Władysławem Frasyniukiem trójka chłopaków postanawia dokonać brawurowego wyczynu: wycofują z banku wszystkie oszczędności związku (80 mln zł, kwota niebagatelna, tym bardziej że władze nakazały zgłaszanie milicji wszelkich wypłat powyżej 50 tys. zł) i uciekając przed milicją, chowają gotówkę wpałacu arcybiskupa. Ich śladem rusza zatwardziały esbek Sobczak, a władze ogłaszają, że "Solidarność" dokonała krwawego napadu na bank.

"80 milionów" foto: Jarosław Sosiński / dystr. Kino Świat

Krzystek stara się trzymać faktów wiernie, ładnie swoją opowieść inscenizuje, potrafi nakręcić kilka trzymających w napięciu ujęć (jak choćby konfrontację Sobczaka z księdzem Żegotą). Ale jego wysiłki idą na marne: scenariusz nie wznosi się ponad poziom podręcznikowej czytanki, a młodzi aktorzy nie potrafią uwiarygodnić swoich postaci. To razi jeszcze bardziej na tle prawdziwych aktorskich perełek: Piotr Głowacki w roli Sobczaka kradnie cały film, jest groteskowy i przerażający jednocześnie. Ale jeśli esbek jest najciekawszą i najbarwniejszą postacią filmu o bohaterach "Solidarności", to chyba twórcy "80 milionów" minęli się z celem.
"80 milionów" foto: Jarosław Sosiński / dystr. Kino Świat
80 MILIONÓW | Polska 2011 | reżyseria: Waldemar Krzystek | dystrybucja: Kino Świat | czas: 105 min