niedziela, 27 listopada 2011

Nagroda dla filmu "Czarny czwatek. Janek Wiśniewski padł" na białoruskim festiwalu "Listopad"


28 listopada o godz. 15.00 (poniedzialek) w siedzibie Instytutu Adama Mickiewicza, Igor Sukmanow, Dyrektor Programowy Mińskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego „Listapad” w Mińsku wręczy nagrody twórcom filmu „Czarny czwartek. Janek Wisniewski padł” – reżyserowi Antoniemu Krauze oraz Marcie Honzatko (najlepsza rola żeńska). Serdecznie zapraszamy na to wyjątkowe wydarzenia.
Festiwal „Listapad” to największy białoruski festiwal filmowy, organizowany pod patronatem Ministerstwa Kultury Białorusi od 1993 roku. Od dwóch lat festiwal prowadzony jest przez nowy zespół związany z Centrum Sztuk Wizualnych i Performatywnych z Igorem Sukmanowem jako Dyrektorem Programowym. Igor Sukmanow zmienił formułę programową „Listapada” i stworzył festiwal otwarty na szeroki program międzynarodowy,szczególnie na przedstawienie osiągnięć kinematografii Europy Wschodniej i Środkowej. Podczas tegorocznej, XVII, edycji „Listapada” zaprezentowano wybór najlepszych filmów dokumentalnych i fabularnych ostatnich lat. Na bardzo bogaty polski program złożyły się pokazy 27 filmów, a także obrazy z serii „Przewodnik do Polaków”. W sekcji filmu fabularnego pokazywano m.in. "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" Antoniego Krauzego, "Sztuczki" Andrzeja Jakimowskiego, "Dom zły" Wojciecha Smarzowskiego. Wśród dokumentów były m.in. "Koniec lata" Piotra Stasika, "Argentyńska lekcja", filmy z cyklu "Przewodnik do Polaków": "Zabawki" Andrzeja Wolskiego, "Political Dress" Judyty Fibiger, "Sztuka wolności" Wojtka Słoty i Marka Kłosowicza. Program polski przygotowany został w ramach Zagranicznego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji organizowanej przez Instytut Adama Mickiewicza.
Najważniejszym polskim filmem "Listapada" okazał się podwójnie nagrodzony "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" w reż. Antoniego Krauzego. Nagroda specjalna jury dla filmu Krauzego została przyznana za "jasny artystyczny wyraz w przedstawieniu dramatycznego faktu naszej wspólnej historii". Ze względu na tematykę, jaką podejmuje film nagroda była dużą sensacją na festiwalu, a międzynarodowe jury przyznając ją „Czarnemu czwartkowi” podkreśliło swoją niezależność. Druga nagroda to przyznana przez międzynarodowe jury prasowe nagroda dla aktorki Marty Honzatko za rolę Stefanii, żony Brunona. Nie do przecenianie jest również rola Dyrektora Festiwalu „Listapad” Igora Sukmanowa, który skutecznie zabiegał, żeby film znalazł się w konkursie na Festiwalu.
W Mińsku przyznano łącznie cztery nagrody dla trzech polskich filmów – fabularnego "Czarnego czwartku" oraz dwóch dokumentów: "Końca lata" i "Argentyńskiej lekcji".
---------------------------------------------------------
„Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” 
Reżyseria: Antoni Krauze;
Scenariusz: Mirosław Piepka, Michał S. Pruski
Zdjęcia: Jacek Petrycki
Obsada aktorska:
Marta Honzatko (Stefania Drywa)
Michał Kowalski (Bruno Drywa
Cezary Rybiński (Leon Drywa)
Wojciech Pszoniak (Władysław Gomułka)
Piotr Fronczewski (Zenon Kliszko)
"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" to jedna z największych i najbardziej oczekiwanych polskich produkcji od czasu filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas". W przejmującym obrazie, porównywanym do nagrodzonej Złotym Niedźwiedziem "Krwawej niedzieli" Paula Greengrassa, Antoni Krauze przypomina jedną z najmroczniejszych kart z historii PRL-u. Widowiskową rekonstrukcję dramatycznych wydarzeń w Gdyni, zakończonych brutalną pacyfikacją manifestantów przez oddziały wojska i milicji w 1970 roku, wyróżniają nie tylko rozmach inscenizacyjny i trzymająca w napięciu akcja. Warto zwrócić uwagę na wybitne kreacje Piotra Fronczewskiego jako Zenona Kliszki oraz Wojciecha Pszoniaka jako Władysława Gomułki, a także wzruszające role debiutującej na ekranie Marty Honzatko i znanego z "U Pana Boga za miedzą" Michała Kowalskiego. Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc ("Śluby panieńskie"). "Balladę o Janku Wiśniewskim" - porywający motyw przewodni do "Czarnego czwartku" - zaśpiewał Kazik Staszewski.
Antoni Krauze (ur. 4 stycznia 1940 w Warszawie) – polski reżyser i scenarzysta. Twórca filmów fabularnych oraz realizator licznych obrazów krótkometrażowych, wyprodukowanych głównie przez łódzką Wytwórnię Filmów Oświatowych.
Studiował w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych współpracując także z Studenckim Teatrem Satyryków. W 1966 roku ukończył studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Brat reżysera i grafika Andrzeja Krauze. Od maja 1968 związany ze Studiem Filmowym "TOR". Asystent Krzysztofa Zanussiego przy filmie Struktura kryształu. Od 1969 pracuje samodzielnie. Zaprzyjaźniony z Piwnicą pod Baranami, brał udział w wielu jej przedsięwzięciach. Wyróżniony Nagrodą im. Andrzeja Munka za najlepszy debiut w 1973 i nagrodami na festiwalach krajowych i zagranicznych. W 1988 otrzymał nagrodę specjalną jury za całokształt twórczości na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Autorskich w Sanremo.

Polski TrAktor szaleje w Pradze


 Polski teatr w Pradze zaprasza (fot. Isaac Sibecas)

"Jesteśmy młodym zespołem Polaków oraz obcokrajowców mówiących po polsku, którzy zapragnęli krzewić polską kulturę na obczyźnie" - tak reklamuje się młody polski teatr w Pradze. Pracownia Działań Teatralnych "TrAktor" funkcjonuje bardziej, jako laboratorium teatralne niż regularna scena. Ideą jest poznanie teatru od środka. Wystawienie sztuki jest dopiero efektem końcowym tych badań.
 

Ekipę "TrAktora" tworzy 11 aktorów, scenograf, choreografka, reżyserka, dźwiękowiec, fotograf i technik. To, że TrAktor jest teatrem polskim, bynajmniej nie oznacza, że w jego skład wchodzą wyłącznie nasi rodacy. Ekipa jest wielonarodowościowa - i co zaskakuje najbardziej - nie tylko złożona ze Słowian. W czasie przedstawień można podziwiać grę aktorską Polaków, Czechów, Słowaczki, ale też Francuza, czy pół-Węgierki, pół Niemki.


- Wszyscy mówią mniej więcej po polsku... albo się bardzo starają - zapewnia reżyserka Emilia Wyszkowska. Zdarza się, że na próbach trzeba mówić w czterech językach, tak, aby każdy zrozumiał to, co reżyserka ma na myśli. - Jednak, to nie język jest największym wyzwaniem, ale to, że wszyscy są dorosłymi ludźmi, którzy chodzą do pracy, mają swoje rodziny, swoje problemy, lepsze i gorsze dni - zwraca uwagę aktorka i menadżerka teatru, Magdalena Bagińska. Mimo, to udaje im się spotykać na warsztatach, ćwiczeniach, a przede wszystkim na próbach i spektaklach.

O ile projekt powstał dzięki staraniom grupy znajomych, o tyle jego rozwój odbywał się już przy udziale osób z zewnątrz. Po pierwszym przedstawieniu do TrAktora zgłosiło się wiele osób, które chciały dołączyć do ekipy tworzącej teatr. Sporo z nich zostało do dziś.


Nie od razu TrAktor zbudowano
Na początku projekt nosił nazwę "Polski Teatr w Pradze". Jednak z czasem jego uczestnicy stwierdzili, że nazwa ta jest zbyt oficjalna i górnolotna i w ogóle nie oddaje ducha przedsięwzięcia. Skąd, jednak wziął się "TrAktor"? Tego dziś nikt już nie pamięta. Za to każdy pamięta, że najważniejszą osobą w tej inicjatywie jest aktor, dlatego nazwa pisana jest właśnie w ten sposób.


Polski teatr w Pradze jest bardzo młody. Jego początki to marzec 2009 roku i spotkanie Emilii Wyszkowskiej z Magdaleną Bagińską. Zanim Emilia przyjechała do Pragi, w Polsce przez wiele lat związana była z działalnością teatralną. Swoje zamiłowania chciała realizować również w Czechach, ale nie było to łatwe. Albo brakowało ludzi chętnych do podjęcia wyzwania, a przede wszystkim siły i samozaparcia. W końcu do dziewczyn dołączyła graficzka - Joanna Kondak i tak zaczęło się budowanie pierwszego zespołu. Sprawy przyspieszyły, kiedy na drodze "TrAktora" stanął nauczyciel ze Szkoły Polskiej w Pradze - Jarosław Musialik, który wykorzystał swoje kontakty i możliwości - w ten sposób teatr ruszył pełną parą.
 
Najważniejszy jest teatr
Chociaż przedstawienia są grane po polsku, to jednak język nie jest głównym spoiwem łączącym TrAktorzystów. Jak przyznaje Emilia Wyszkowska - w centrum zainteresowania każdego z nich jest właśnie teatr. - Może na początku parę osób nie było zbyt pewnych swoich sił i możliwości, ale w trakcie prób i warsztatów zaczęli odkrywać swoją fascynację teatrem - wspomina Emilia.

W zwykłym teatrze cała praca jest podporządkowana premierze oraz późniejszym spektaklom. "TrAktor" działa trochę inaczej. Nad czym pracują, więc aktorzy? Nad samymi sobą - odpowiada reżyserka. Przez pierwszy rok działalności członkowie laboratorium skupiali się przede wszystkim na warsztacie teatralnym - głównie, dlatego, że tylko jedna osoba miała doświadczenie sceniczne. - Dopiero, gdy mieliśmy solidne podstawy, zaczęliśmy myśleć nad przedstawieniem - przypomina Emilia Wyszkowska. I tak rozpoczęły się prace nad "Balem w operze".

Pierwsza premiera pozwoliła na to by odważniej spojrzeć w przyszłość i zaplanować dalszą podróż TrAktora - czyli ćwiczenia, warsztaty, spektakle i przede wszystkim - rozwój.


Za darmo i bezdomnie
- Chodzi o teatr, a nie o pieniądze - zapewniają zgodnie TrAktorzyści. Projekt działa non profit. Wejście na spektakl jest darmowe, a członkowie teatru nierzadko sami dokładają do interesu. Nie mamy sponsorów, to była nasza świadoma decyzja - mówi Joanna Kondak, aktorka i graficzka. Powód? Pieniądze oczywiście są potrzebne, ale nie można czekać z wyciągniętą ręką, aż ktoś pomoże. Dlatego młodzi artyści postanowili stworzyć teatr za własne pieniądze. Jednak przyznają, że każde wsparcie przyjmą z otwartymi ramionami.

Innym problemem "TrAktora" jest to, że nie ma swojej siedziby. Od początku tuła się po różnych gościnnych scenach, zaś scenografia jest zmagazynowana w aktorskich piwnicach. Obecnie dzięki uprzejmości Klubu Polskiego w Pradze próby odbywają się w praskim Domu Mniejszości Narodowych. Co będzie dalej? Artyści mają już kilka pomysłów, których na razie nie chcą zdradzać.

Polacy wśród Polaków
- Nie ma ani zainteresowania ani chęci pomocy, szczególnie ze strony firm i instytucji - mówi Joanna Kondak. Jeżeli ktoś jest zaciekawiony pracą uczestników projektu, to są to najczęściej pojedyncze osoby i do tego znajomi aktorów. Choć i tutaj zdarzają się wyjątki. Dyrekcja Instytutu Polskiego w Pradze nie tylko zapowiedziała swoją obecność na najbliższej premierze sztuki "Remini", ale także zaprosiła teatr do współpracy w ramach obchodów roku Schulza i Kafki. Dzięki temu "TrAktor" zaprezentuje się przed jeszcze większą publicznością.

Na TrAktor może wsiąść każdy. Jednak nie każdy zostaje. - Od początku zaznaczamy, że staramy się coś robić, a nie tylko siedzieć i mówić, że Adam Mickiewicz wielkim poetą był - mówi Emilia Wyszkowska. Dlatego często zdarzało się, że po pierwszym spotkaniu osoby więcej nie pojawiały się. Powód? - Szukały towarzystwa na samotne wieczory lub znajomych do wspólnego wypicia piwa - odpowiada Joanna Kondak.

Polski teatr, to nie tylko sztuki. Każdemu spektaklowi towarzyszy wystawa zdjęć jednego z TrAktorzystów - Isaaca Sibecasa, który przed premierą przygotowuje dokumentację fotograficzną z prób i warsztatów.
"TrAktorek" dla dzieci

Mimo braku czasu i pieniędzy, aktorzy nie rezygnują z podejmowania nowych wyzwań. W wakacje ruszyły warsztaty i przedstawienia dla dzieci pod hasłem "TrAktorek". Na przełomie roku rozpocznie się cykl wieczorków literackich dla Polaków, a po najnowszej sztuce, aktorzy wracają do pracy studyjnej, która zaowocuje czymś, co z pewnością zaskoczy widzów. Czym - nie wiadomo bo jak przekonuje Emilia Wyszkowska, termin kolejnej premiery musi wyjść od aktorów. - Kiedy wszyscy będą gotowi - zawisną afisze - dodaje obiecująco.

Tymczasem praca wre. Już w niedzielę 27 listopada w Domu Mniejszości Narodowych w Pradze odbędzie się premiera sztuki "Remini". Jest, to przedstawienie wg opowiadania Brunona Schulza pt. Ulica krokodyli. Rezerwacji miejsc można dokonać na stronie teatru.

Z Pragi dla polonia.wp.pl
Tomasz Dawid Jędruchów


 TAGI: Praga, Czechy, Teatr, Polacy, Przedstawienie, Sztuka, Kultura, TrAktor, Isaac Sibecas