Dla wielu jest faworytką w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Byłoby to dla niej trzeci triumf z rzędu. Najlepsza zawodniczka Pucharu Świata, zdobywczyni trzech medali MŚ.
Głosuj na Justynę Kowalczyk na plebiscyt.przegladsportowy.pl
Biegaczka narciarska z Kasiny Wielkiej nie zwalnia tempa. Poprzedni sezon zakończyła z trzecią Kryształową Kulą za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Trzykrotnie też stawała na podium mistrzostw świata w Oslo, choć w stolicy Norwegii ani razu nie udało jej się zdobyć złota. Najbliżej była w biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym. – Czy czuję się spełniona? Zrobiłam wszystko, aby dobrze biegać. I startowałam jak trzeba. Ten sezon był super, choć nie doskonały. Do tego zabrakło czterech sekund. Czuję wielkie szczęście, ale dostałam i lekcję pokory – stwierdziła w rozmowie z „Przeglądem Sportowym" po odebraniu Kryształowej Kuli w Falun. Właśnie czterech sekund zabrakło Kowalczyk, żeby pokonać Marit Bjoergen w Oslo.
Bjoergen i inne wielkie rywalki potrafiły się jednak mobilizować na poszczególne starty, a Justyna wszędzie prezentowała się bardzo dobrze przez cały sezon. Pokazał to Puchar Świata, w którym Kowalczyk stawała na podium w 15 biegach (o trzy więcej niż Bjoergen) i wygrała klasyfikację generalną z dorobkiem 2073 punktów. Żaden z biegaczy przedtem nie zgromadził ich tak wiele. Choć najgroźniejsza rywalka Polki wygrała dwa razy więcej biegów (10 przy 5 naszej zawodniczki), to na koniec sezonu miała do Kowalczyk prawie 500 punktów straty.
Momentem kulminacyjnym sezonu okazał się dla Kowalczyk cykl Tour de Ski, czyli najtrudniejsza etapowa impreza świata w biegach narciarskich. Osiem startów w dziesięć dni, a ostatni to najtrudniejsza w kalendarzu PŚ wspinaczka na górę Alpe Cermis trasą, którą na co dzień zjeżdżają alpejczycy. Znowu zwycięska dla Justyny, która pisała swoimi osiągnięciami historię Touru. Żaden narciarz przed nią nie wygrał dwukrotnie z rzędu tej imprezy, nikt wcześniej nie prowadził w niej od pierwszego do ostatniego etapu.
Ten sezon Justyna Kowalczyk zaczęła troszkę słabiej niż poprzednie, ale w świecie biegów narciarskich nikt nie ma wątpliwości, że Polka wkrótce wróci na „swoje" miejsce, czyli włączy się do walki o zwycięstwa. Dość powiedzieć, że ostatnie sezony to najczęściej samotna rywalizacja Justyny z plejadą znakomitych Norweżek. Walka, w której Polka potrafi wygrywać.
Biegaczka narciarska z Kasiny Wielkiej nie zwalnia tempa. Poprzedni sezon zakończyła z trzecią Kryształową Kulą za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Trzykrotnie też stawała na podium mistrzostw świata w Oslo, choć w stolicy Norwegii ani razu nie udało jej się zdobyć złota. Najbliżej była w biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym. – Czy czuję się spełniona? Zrobiłam wszystko, aby dobrze biegać. I startowałam jak trzeba. Ten sezon był super, choć nie doskonały. Do tego zabrakło czterech sekund. Czuję wielkie szczęście, ale dostałam i lekcję pokory – stwierdziła w rozmowie z „Przeglądem Sportowym" po odebraniu Kryształowej Kuli w Falun. Właśnie czterech sekund zabrakło Kowalczyk, żeby pokonać Marit Bjoergen w Oslo.
Bjoergen i inne wielkie rywalki potrafiły się jednak mobilizować na poszczególne starty, a Justyna wszędzie prezentowała się bardzo dobrze przez cały sezon. Pokazał to Puchar Świata, w którym Kowalczyk stawała na podium w 15 biegach (o trzy więcej niż Bjoergen) i wygrała klasyfikację generalną z dorobkiem 2073 punktów. Żaden z biegaczy przedtem nie zgromadził ich tak wiele. Choć najgroźniejsza rywalka Polki wygrała dwa razy więcej biegów (10 przy 5 naszej zawodniczki), to na koniec sezonu miała do Kowalczyk prawie 500 punktów straty.
Momentem kulminacyjnym sezonu okazał się dla Kowalczyk cykl Tour de Ski, czyli najtrudniejsza etapowa impreza świata w biegach narciarskich. Osiem startów w dziesięć dni, a ostatni to najtrudniejsza w kalendarzu PŚ wspinaczka na górę Alpe Cermis trasą, którą na co dzień zjeżdżają alpejczycy. Znowu zwycięska dla Justyny, która pisała swoimi osiągnięciami historię Touru. Żaden narciarz przed nią nie wygrał dwukrotnie z rzędu tej imprezy, nikt wcześniej nie prowadził w niej od pierwszego do ostatniego etapu.
Ten sezon Justyna Kowalczyk zaczęła troszkę słabiej niż poprzednie, ale w świecie biegów narciarskich nikt nie ma wątpliwości, że Polka wkrótce wróci na „swoje" miejsce, czyli włączy się do walki o zwycięstwa. Dość powiedzieć, że ostatnie sezony to najczęściej samotna rywalizacja Justyny z plejadą znakomitych Norweżek. Walka, w której Polka potrafi wygrywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz