sobota, 10 grudnia 2011

Świnia też człowiek

Nic nas już nie zaskoczy. Czyżby?

Czy sztuka współczesna może nas jeszcze czymś zaskoczyć? Wydawałoby się, że naprawdę wszystko już było - nagość, okaleczanie własnego ciała, rodzenie dziecka na wystawie w galerii i nic już nas nie zdziwi.

Niespodziewanie jednak na scenę kontrowersyjnego performance'u wkracza pewna nietuzinkowa artystka, która przełamuje kolejne tabu - na cztery dni zamienia się w... świnię. Rozbiera się do naga, zamyka w chlewie, spędza dni i noce z prawdziwymi świniami, żyjąc dokładnie tak, jak one. 

Od razu pojawia się pytanie - po co?






Nic nas już nie zaskoczy. Czyżby?

Projekt młodej koreańskiej artystki miał być abstrakcyjnym badaniem kobiecej skóry. W rzeczywistości, 30-letnia Miru Kim zdecydowała się na 104 godziny zamieszkać... w chlewie. 






Nic nas już nie zaskoczy. Czyżby?

Artystka nie zrobiła tego w imię ochrony praw zwierząt, jej celem był sam performance. 

Jego tytuł uchyla rąbek tego, co chce przekazać swoim działaniem Miru Kim. "Świnia, którą przecież jestem" nawiązuje do filozofa Jaques'a Derridy, który jest autorem słów "Zwierzę, którym przecież jestem". Myśliciel krytykował podział wprowadzony przez Kartezjusza, według którego człowiek jest najwyższą istotą rozumną, a wszystkie inne istoty żywe są od niego gorsze i mają być mu podległe.







Jestem, więc czuję

Miru Kim bliska jest filozofia buddyjska, w której wszystkie istoty żywe połączone są na zasadzie cyklu życiowego poprzez energię qi. Nie ma podziału na gatunki lepsze czy gorsze. Twierdzi ponadto, że kartezjańskie "Myślę, więc jestem" powinno być zastąpione stwierdzeniem: "Jestem, więc czuję". 






Naga kobieta ze świniami

Aby zrealizować swój pomysł, artystka musiała znaleźć farmę, na której mogłaby zamieszkać ze świniami. Nie było to łatwe. Większość osób, do których się zgłosiła traktowało ją jak zwierzęcą aktywistkę. Tylko jeden hodowca wyraził zgodę na przebywanie artystki na terenie jego farmy. Jak sama artystka powiedziała: "Chyba podobało mu się obserwowanie mnie podczas pracy. Niewielu ma szansę zobaczyć nagą kobietę ze swoimi świniami." 






Naga kobieta ze świniami

Mimo swojego pozytywnego nastawienia do wszelkich mało apetycznych zwierząt, artystce nie sprawiało przyjemności przebywanie w brudnym i cuchnącym chlewie. Podobno ma nawet fioła na punkcie higieny. Jak tylko zakończył się projekt, Miru Kim wylała na siebie kilka litrów octu, użyła nadtlenku wodoru i pasty do zębów, aby zmyć z siebie cały brud. Szorowała tak mocno, że jej skóra była cała podrażniona. 






Spleen nagiego miasta

Artystka jest również autorką innego ciekawego projektu - "Spleen nagiego miasta". Powstał, gdy Miru Kim przeprowadziła się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęła studia medyczne. Jej fascynacja sekcjami zwłok doprowadziła ją do myśli, że miasto również można traktować jak żywy organizm i taką sekcję zwłok mu przeprowadzić i tym samym zajrzeć w jego ukryte warstwy. Śledząc miejskie szczury, trafiła do podziemi Nowego Jorku, gdzie odkryła zupełnie nowy wymiar miasta, którego większość ludzi nigdy nie widziała i pewnie nie zobaczy.






Spleen nagiego miasta

Miru Kim zaczęła robić zdjęcia tym opuszczonym przestrzeniom, na których z czasem zaczynała pojawiać się też jej naga postać. Jej celem było w prosty sposób przedstawić żywe ciało zamieszkujące te niszczejące miejsca. Miało stać się ich częścią. Swoim projektem pragnie ująć w nowym świetle przemierzane przez nią ogromne, niebezpieczne, ukryte przestrzenie.






Spleen nagiego miasta

"W takich miejscach wkraczamy bezpośrednio w przeszłość, ponieważ są one nietknięte od dziesięcioleci. Uwielbiam czuć aurę przestrzeni, która niesie tyle historii. Zamiast oglądać w domu zdjęcia, dotykamy kładzionych ręcznie cegieł, wspinamy się szczelinami, a potem, mokrzy i ubłoceni, spacerujemy z latarką ciemnym tunelem.






Spleen nagiego miasta

Spacerowi tymi tunelami towarzyszy spokój. Nie ma nikogo. Na górze dzieci bawią się w parku, nieświadome tego, co pod nimi. Odwiedzając te miejsca, czułam lęk i odosobnienie, ponieważ był to samotny okres w moim życiu. 






Spleen nagiego miasta

Nazwałam ten cykl "Spleen nagiego miasta", nawiązując do Charles'a Baudelaire'a. Nagie miasto to Nowy Jork, spleen uosabia melancholię i inercję, powstałe w poczuciu alienacji w środowisku miejskim." 






Spleen nagiego miasta

Według artystki takie przestrzenie kryją wiele skasowanych wspomnień wielkiej metropolii. Z obrazu dobrobytu miasta, tunele zmieniają się w sanktuaria dla wyrzutków, bezdomnych, którzy prześladowani na górze, na dole znaleźli swój spokój, swoje przyjazne miejsce.






Spleen nagiego miasta

Eksploracja porzuconych budynków uświadomiła artystce, jak szybko wszystko popada w ruinę: dom, biuro, sklep. Przypomniała sobie, jak kruche są podstawy poczucia bezpieczeństwa i jak delikatni są ludzie. 






Spleen nagiego miasta

Miru Kim eksplorowała również Berlin, który jest jednym z jej ulubionych miast. Jest pełen podziemnych bunkrów i innych pozostałości po wojnie. 

Artystka odnalazła na przykład podziemia przytułku dla bezdomnych z 1885 roku. Udało jej się wejść do przypominającej katakumby piwnicy, która podczas wojny służyła za magazyn amunicji, a czasem jako schronienie dla żydowskich uciekinierów. Artystka dostała się również do katakumb oraz podziemi cmentarzy w Paryżu, które mieszczą w sobie szczątki około 6 milionów ludzi.







Spleen nagiego miasta

Po eksploracji podziemia, artystka zdecydowała się podążyć w górę i wspięła się na gotycki zabytek w samym środku miasta. 

Po co to robi?

Jak sama mówi, czuje, że powinna animować i uczłowieczać te opuszczone przestrzenie, tak by w twórczy sposób ocalić ich wspomnienia, zanim przepadną na zawsze. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz