sobota, 7 stycznia 2012

Elijah Wood: Nie chcę być już hobbitem. Wolę morderców

Elijah Wood jako Frodo Baggins



















Nie jest tak, że jeśli film jest bardzo odjechany, to w nim nie zagram. Jest większe prawdopodobieństwo, że szybciej zobaczysz mnie w czymś kompletnie porąbanym niż w komedii romantycznej - opowiada Elijah Wood na łamach "Newsweeka". Aktor, który zasłynął jako Frodo we "Władcy pierścieni" Petera Jacksona, od lat konsekwentnie udowadnia, że w świecie filmu ma jeszcze dużo do powiedzenia.


Trudno o bardziej szczery początek rozmowy z jednym z najzdolniejszych amerykańskich aktorów młodego pokolenia:

W tym roku skończyłeś 30 lat...
- No i od 22 lat wciąż gram w filmach. Masakra.


Elijah Wood znany przede wszystkim z roli Froda (i pewnie długo dla fanów trylogii Jacksona jeszcze nim pozostanie), co nie oznacza, że brakuje w jego dorobku odważnych ról i niecodziennych projektów. Grał m.in. psychopatę Kevina w "Sin City", pojawił się w filmie "Hooligans" o środowisku angielskich pseudokibiców, zaczynał w "Avalonie" Barry'ego Levinsona i "Wydziale wewnętrznym" Mike'a Figgisa.

- Grywałem dzieci, ale w filmach dla dorosłych - wspomina Wood w wywiadzie dla "Newsweeka". Przebieg swojej kariery, jak podkreśla, zawdzięcza w dużej mierze rodzicom, którzy starannie dobierali jego role. - O wiele łatwiej niż dzieciakom, które kojarzone były przede wszystkim z kinem familijnym. W Hollywood jedna zła decyzja może bardzo spowolnić karierę, a nawet ją złamać. Mnie się udało takich unikać.

Choć aktor za wszelką cenę próbuje udowodnić, że jego kariera to nie tylko rola kędzierzawego niziołka we "Władcy pierścieni", niebawem znów wcieli się w postać Froda - w ekranizacji "Hobbita".


Ale plany na przyszłość ma ambitne: zagrać u Davida Cronenberga i Davida Lyncha ("Jeśli szanuję, a nawet wielbię reżysera, mogę zagrać u niego wszystko, nawet krzesło, byle tylko z nim pracować") albo samemu zająć się reżyserowaniem filmów ("Dwadzieścia dwa lata w branży to tak, jakby uczęszczać do gigantycznej szkoły filmowej"). Wood przyznał się też do swojej smykałki do muzyki. Po godzinach jest wziętym... didżejem.

- Wszystko się zaczęło jakieś 10 lat temu od grania na imprezach. Teraz regularnie grywam w klubach. I uwierz mi, naprawdę traktuję to bardzo poważnie - podkreśla aktor.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz