Animowana Historia Polski Tomasza Bagińskiego
Autorem artykułu jest wojadann
W 2010 roku na wystawie Expo 2010 w Szanghaju polskie stoisko było promowane między innymi produkcjami filmowymi,
a wśród nich krótkim dziełem Tomka Bagińskiego - animowaną "Historią Polski". Film obejrzało ponad 5 milionów zwiedzających. A co my o nim wiemy?
Zrealizowany w nieco komiksowej oprawie film animowany Tomka Bagińskiego z doskonałym podkładem muzycznym Adama Skorupy i Krzysztofa Wierzynkiewicza, pod nadzorem naukowym prof. Henryka Samsonowicza - jednego z najlepszych polskich historyków.
Film promował nasz kraj na wystawie Expo 2010 w Szanghaju. Obejrzało go tam ponad 5 milionów widzów, a czy mógł sie podobać? Na mnie wywarł duże wrażenie, choć Bagiński nie mógł nie uprościć naszej historii. Ograniczał go czas - trzeba podać nasze dzieje w krótkiej, skondensowanej treści. A czy ta treść przemówi do widza z Azji? I tu odniósł sukces, bo w każdej kulturze jest początek "czegoś". Pierwsza scena w filmie zapowiada coś ciekawego - odniesienie do legend i podań - wbicie włóczni w ziemię i ten błysk, czyż nie macie wrażenia, że gdzieś to już było? Skojarzenia z filmem "Władca pierścieni" jest jak najbardziej adekwatne - a tą superprodukcję oglądali również mieszkańcy Państwa Środka. Dla nas ta produkcja może być uproszczona. Zabrakło tam kilku ważnych dla nas wydarzeń, wielu istotnych dat. Ale czy dla nas oznacza to samo dla widza z innego kręgu kulturowego? Czy dla Azjatów Grunwald był tak istotny i brzemienny w skutki jak dla nas? Mieli szczęście, że na drodze Zakonu stanęły wojska polsko-litewskie, bo gdyby historia potoczyła się inaczej...
Czy daty pokazywane w rogu ekranu dla przeciętnego zjadacza ryżu coś mówiły? Przecież i dla wielu z nas są mało istotne, stanowią tylko kolejną "upierdliwą" zachciankę nauczyciela historii, konieczność wykucia ich na pamięć (i najczęściej zapomnienia...).
Warto ten film obejrzeć, bo tak naprawdę to kawałek historii naszego narodu, a że podany w takiej formie? Może właśnie więcej takich filmów? Może taki przekaz przyciągnie i zainteresuje bardziej młodego człowieka? Oby...
A Tomek Bagiński pracuje już nad kolejną opowieścią - o Powstaniu Warszawskim. Oj, będzie się działo!!!
Film promował nasz kraj na wystawie Expo 2010 w Szanghaju. Obejrzało go tam ponad 5 milionów widzów, a czy mógł sie podobać? Na mnie wywarł duże wrażenie, choć Bagiński nie mógł nie uprościć naszej historii. Ograniczał go czas - trzeba podać nasze dzieje w krótkiej, skondensowanej treści. A czy ta treść przemówi do widza z Azji? I tu odniósł sukces, bo w każdej kulturze jest początek "czegoś". Pierwsza scena w filmie zapowiada coś ciekawego - odniesienie do legend i podań - wbicie włóczni w ziemię i ten błysk, czyż nie macie wrażenia, że gdzieś to już było? Skojarzenia z filmem "Władca pierścieni" jest jak najbardziej adekwatne - a tą superprodukcję oglądali również mieszkańcy Państwa Środka. Dla nas ta produkcja może być uproszczona. Zabrakło tam kilku ważnych dla nas wydarzeń, wielu istotnych dat. Ale czy dla nas oznacza to samo dla widza z innego kręgu kulturowego? Czy dla Azjatów Grunwald był tak istotny i brzemienny w skutki jak dla nas? Mieli szczęście, że na drodze Zakonu stanęły wojska polsko-litewskie, bo gdyby historia potoczyła się inaczej...
Czy daty pokazywane w rogu ekranu dla przeciętnego zjadacza ryżu coś mówiły? Przecież i dla wielu z nas są mało istotne, stanowią tylko kolejną "upierdliwą" zachciankę nauczyciela historii, konieczność wykucia ich na pamięć (i najczęściej zapomnienia...).
Warto ten film obejrzeć, bo tak naprawdę to kawałek historii naszego narodu, a że podany w takiej formie? Może właśnie więcej takich filmów? Może taki przekaz przyciągnie i zainteresuje bardziej młodego człowieka? Oby...
A Tomek Bagiński pracuje już nad kolejną opowieścią - o Powstaniu Warszawskim. Oj, będzie się działo!!!
---
Zapraszam na mojego bloga http://sakai.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz