Po melodramatycznej "Małej Moskwie" Waldemar Krzystek opowiada sensacyjny epizod z historii dolnośląskiej "Solidarności". "80 milionów" zapowiada się nieźle, ale jest niewykorzystaną szansą na dobre kino.
Kilka dni przed ogłoszeniem stanu wojennego do młodych działaczy "S" zgłasza się tajemniczy człowiek, który ostrzega opozycjonistów przed gwałtownymi ruchami komunistycznych władz. Po konsultacjach z szefem regionu Władysławem Frasyniukiem trójka chłopaków postanawia dokonać brawurowego wyczynu: wycofują z banku wszystkie oszczędności związku (80 mln zł, kwota niebagatelna, tym bardziej że władze nakazały zgłaszanie milicji wszelkich wypłat powyżej 50 tys. zł) i uciekając przed milicją, chowają gotówkę wpałacu arcybiskupa. Ich śladem rusza zatwardziały esbek Sobczak, a władze ogłaszają, że "Solidarność" dokonała krwawego napadu na bank.
Krzystek stara się trzymać faktów wiernie, ładnie swoją opowieść inscenizuje, potrafi nakręcić kilka trzymających w napięciu ujęć (jak choćby konfrontację Sobczaka z księdzem Żegotą). Ale jego wysiłki idą na marne: scenariusz nie wznosi się ponad poziom podręcznikowej czytanki, a młodzi aktorzy nie potrafią uwiarygodnić swoich postaci. To razi jeszcze bardziej na tle prawdziwych aktorskich perełek: Piotr Głowacki w roli Sobczaka kradnie cały film, jest groteskowy i przerażający jednocześnie. Ale jeśli esbek jest najciekawszą i najbarwniejszą postacią filmu o bohaterach "Solidarności", to chyba twórcy "80 milionów" minęli się z celem.
80 MILIONÓW | Polska 2011 | reżyseria: Waldemar Krzystek | dystrybucja: Kino Świat | czas: 105 min •
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz